niedziela, 25 sierpnia 2013

13. I'll be the first to say that I was wrong

Po chwili poczułam ciepłą dłoń oplatającą moje lodowate palce. Wielki ciężar spadł mi z serca. Odwróciłam się do Petera. Oparł swoje czoło na moim. Jego ciepły oddech subtelnie gładził mój policzek.
- Bez ciebie nic nie ma sensu. Bez ciebie jestem nikim. Już nigdy nie pozwolę ci odejść. Nigdy – powiedział, po czym mocno splótł nasze dłonie. Uśmiechnęłam się. Deszcz drobniutkich pocałunków zasypał moją twarz. W końcu jednak poczułam słodki smak jego ust na swoich wargach. Nie przerywając zachłannych pocałunków, najmocniej jak tylko umiałam, objęłam dłońmi jego szyję. Chciałam być jak najbliżej i znowu poczuć na swojej skórze ciepło jego ciała.
- Tak bardzo tęskniłam – szepnęłam, kiedy na chwilę nasze usta się od siebie oddzieliły.
- Myślałem, że cię straciłem… - równie cicho powiedział mulat. 
Nie chciałam słuchać już więcej słów. Dosyć rozmów. Chciałam teraz poczuć jego delikatny dotyk, ciepło jego ciała, gorący oddech na swojej szyi. Zamknęłam jego usta długim pocałunkiem. Jego dłonie dotąd mocno mnie obejmowały, teraz jego lewa ręka powoli przesuwała się dół, muskając moje ciało. Peter zrobił krok w przód. Napierał na mnie swoim ciałem, zmuszając mnie do cofnięcia się. Po przejściu jeszcze kilkudziesięciu centymetrów poczułam za plecami chłodną ścianę. Usta Bruna przestały chwilowo pieścić moje wargi. Jego ciepłe pocałunki zasypywały teraz moją szyję. Przesunęłam rękoma po barkach mężczyzny, następnie musnęłam jego tors, aż w końcu wygodnie oparłam swoje palce na jego biodrach. Dłonie mulata zaczęły zsuwać z moich ramion czarną kurtkę. Odsłonięte kawałki mojej skóry, Bruno natychmiast okrywał swoimi ciepłymi wargami. Część moich rąk wciąż zasłaniały króciutkie rękawki czarnej bluzki. Ciemna tkanina zdecydowanie przeszkadzała Peterowi. Delikatnie zaczął wsuwać swoje palce pod moje ubranie. Jego dłonie przesuwały się coraz wyżej i wyżej, ciągnąc ze sobą koszulkę, a przy okazji subtelnie gładząc moją skórę.
Kiedy zostałam pozbawiona czarnego materiału, dłonie Petera spoczęły na dole moich pleców. Mężczyzna przybliżył mnie do siebie zdecydowanym ruchem. Jego miękkie wargi cały czas przylegały do mojej szyi, ramion czy dekoltu, wywołując na mojej skórze kolejne ciarki.
Musnęłam prawą dłonią miejsce tuż pod brzuchem mężczyzny, po czym rozpięłam pierwszy u dołu guzik koszuli w czerwoną kratę. Chciałam jak najszybciej pozbawić go przesiąkniętej papierosowym dymem tkaniny. Po niedługim czasie wszystkie guziki były już rozpięte. Rozsunęłam krańce ubrania, odsłaniając idealny tors mężczyzny. Zaczęłam składać krótsze i dłuższe pocałunki na jego klatce piersiowej i ramionach, aż w końcu pozwoliłam mu poczuć swoje usta na szyi. Delikatnie połaskotałam palcami jego ramiona, zsuwając z nich rozpiętą wcześniej koszulę.
Bruno mocno mnie przytulił, zrobił parę kroków w tył, po czym poczułam jak moje stopy unoszą się kilka centymetrów nad podłogą. Instynktownie objęłam nogami biodra mężczyzny. Czułam, że tego właśnie ode mnie oczekiwał, że o to mu chodziło.
Mulat zaczął przesuwać się w nieznanym mi kierunku. Szedł instynktownie, na oślep, ale dokładnie znał swój cel. Po przejściu kilku metrów pchnął ramieniem okazałe drzwi. Znaleźliśmy się w przestronnym, bardzo jasnym pokoju. Bruno postawił mnie na ziemię. Poczułam pod stopami miękki, puszysty dywan, który położony był tuż przed wielkim łóżkiem.
Zatopiłam wzrok w ciemnych oczach Petera, po czym opuszkami palców delikatnie kreśliłam na jego twarzy znany tylko mnie szlak. Pogładziłam najpierw jego skroń, następnie wystające kości policzkowe, a linia szczęki zaprowadziła moje palce do uwydatnionych, miękkich ust. Ujmując jego twarz w dłonie, subtelnie muskałam jego wargi. Kawałek po kawałku badałam każdą wypukłość, bez pośpiechu rozkoszowałam się ich słodkim smakiem.
Dłonie mężczyzny głaskały moje plecy, poruszając się wzdłuż wyznaczonej przez mój kręgosłup linii. Z początku znajdowały się między moimi łopatkami, tam, napotkały jednak na przeszkodę. Szybko się z nią uporały, bowiem haftki stanika już po kilku sekundach zostały od siebie oddzielone. Z czasem męskie dłonie znalazły się na wysokości dwóch dołeczków zlokalizowanych u dołu pleców. Poczułam jak Peter przesuwa palce tuż nad brzegiem moich spodni. Początkowo nieśmiało muskał skórę znajdującą się pod okryciem beżowej tkaniny, jednak z każdą chwilą robił to coraz śmielej. W końcu spinająca spodnie szeroka gumka zaczęła się powoli zsuwać. Znajdowała się coraz niżej i niżej, odsłaniając coraz większą część moich nóg. Gdy Peter pozbawiał mnie ubrania, pozwalał mi poczuć swój gorący oddech i rozgrzewające pocałunki na skórze moich ud.
Kiedy ponownie poczułam jego ciepły tors na swoich odkrytych piersiach, przesunęłam się tak, by to Peter znajdował się jak najbliżej łóżka. Delikatnym ruchem pchnęłam go na obszerny mebel. Mężczyzna posłusznie padł w miękką pościel.
Wdrapałam się na łóżko, po czym wygodnie usiadłam na mężczyźnie, pozwalając, aby moje uda obejmowały jego biodra. Szalonymi, zachłannymi pocałunkami zaczęłam obsypywać całe jego idealne ciało. Moje wargi dotykały skóry pokrywającej coraz niżej znajdujące się partie. Kiedy ustami uważnie badałam kształty jego brzucha, dłonie już rozpinały rozporek szarych męskich spodni. Następnie skierowałam swoje pocałunki na biodra mężczyzny, delikatnie wsuwając swój język pod gumkę bokserek. Gładząc dłońmi nogi Petera, zsuwałam z nich ubranie. Po chwili znalazło się na podłodze. Taki sam los spotkał jego ciemną bieliznę.
Ponownie zbliżyłam do siebie nasze twarze. Mężczyzna zaczął namiętnie pieścić moje wargi. Nie przerywając zachłannych pocałunków, przewrócił mnie na plecy. Teraz to on był nade mną. Teraz on był panem sytuacji. Teraz mógł ze mną zrobić, co tylko zechciał.
Kiedy jego język dotykał mojej szyi, poczułam jak jego prawa dłoń błądzi przy krawędzi koronkowej bielizny. Powolnym ruchem prowadził swoje palce od zaokrąglonego pośladka aż do niewielkiego wzniesienia tuż pod brzuchem. Poczułam jak jego dłoń bez pośpiechu sunie po wilgotnej i gorącej tkaninie. Napawał się tym uczuciem. Wiedział, że tylko on potrafi doprowadzić mnie do takiego stanu. Wiedział, że to jego dzieło. 
Koniec końców Peter pozbawił mnie skrawka bladoróżowej koronki. Po chwili jego ciepły oddech otulił moją szyję. Nogami mocno objęłam jego biodra, chcąc poczuć go w sobie. Peter przeszył mnie spojrzeniem swoich ciemnych oczu, po czym delikatnie się uśmiechnął. Odwzajemniłam gest. Zbliżyłam się, aby złożyć na jego policzku krótki pocałunek. Moje usta lekko musnęły jego twarz. Poczułam, że mężczyzna zaczął mnie wypełniać. 
Byliśmy już jednym. Z każdym ruchem jego bioder czułam go coraz mocniej. Jego ruchy były silne i zdecydowane, a mimo wszystko tak bardzo delikatne i czułe.
Mrowienie, niosące ze sobą fale gorąca,  zaczęło rozchodzić się po całym moim ciele. Moją skórę pokrywała gęsia skórka, mimo że było mi nienaturalnie gorąco. Odchyliłam głowę w tył, zapewniając sobie łatwiejszy dopływ powietrza. Niewiele mi to dało. Oddech stawał się coraz krótszy, coraz płytszy, mocno urywany. Z moich ust zaczęły wydobywać się tylko ciche westchnienia. Nie miałam siły, brakowało mi tchu, aby pozwolić przyjemności wydobywać się z mojego gardła. Wolałam skupiać ją w sobie, pozwalać jej ogarniać wszystkie części mojego ciała. W pewnym momencie nie było już miejsca, które nie odczuwałoby tej nieogarnionej rozkoszy. Poczułam jak mięśnie mojego ciała napinają się. Wszystkie, jednocześnie. Nie panowałam już nad żadnym z nich. Mimowolnie moje plecy wygięły się w nienaturalny łuk, by po chwili bezwładnie opaść w ciepłą pościel.
Leżąc na boku, uważnie wpatrywaliśmy się w swoje twarze. Na naszych czołach błyszczały niewielkie krople gęstego potu, a na policzkach wymalowane były płomienne rumieńce. Z uśmiechem na ustach odzyskiwaliśmy zgubiony gdzieś po drodze oddech.
Położyłam dłoń na torsie Petera. Czułam jak mocno i szybko bije jego serce.
 - Ja Ciebie też – zamruczał po cichu wprost do mojego ucha, po czym złożył krótki pocałunek na moim czole. Uwielbiałam te pocałunki. Były jak pieczęć, mówiąca o tym, że mnie kocha. Stanowiły najdelikatniejszy i jednocześnie najpiękniejszy wyraz miłości, czułości i troski.

* * *
Bierzemy oddech i powoli,
bez pośpiechu idziemy naprzód.
Dziękuję wszystkim osóbkom za wcześniejsze komentarze.
Ściskam mocno i kocham ♥

8 komentarzy:

  1. Rozpływam się......................
    No i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że tak będzie <3
    Kochaam ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne <3 Nie mogę uwierzyć, ze niedługo koniec. Chcę więcej! Jestem strasznie ciekawa, co jeszcze się wydarzy, bo chyba cos się stanie, prawda? KOCHAM CIĘ, KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE I KOCHAM TWOJ TALENT <3 Takie tam BIG LOVE ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ajj jak cudnie wreszcie razem <3
    I stało się tak jak chciałam ! :)
    Uwielbiam to opowiadanie !
    Informuj mnie jak zawsze o następnym rozdziale xx ;*
    Kocham <3
    @Paula2312

    OdpowiedzUsuń
  5. awwww jak dobrze, że znowu są razem! Piękny odcinek! *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, tak, tak!
    Tak właśnie miało być *.* Cudowny rozdział. Strasznie się cieszę że w końcu wszystko między nimi jest w porządku :)
    Rozdział jest po prostu genialny, brak słów ;D
    Czekam na kolejny.

    Kocham,
    Sami <3

    OdpowiedzUsuń

Każde słowo motywuje, pamiętaj. ♥