niedziela, 18 sierpnia 2013

12. My eyes will do the same if you walk away, everyday it will rain...

- Mówiłam Ci, że masz iść do Kate. Nie nadaję się dzisiaj do jakichkolwiek rozmów – powiedziałam, myśląc, że przede mną stoi Phil. Podniosłam jednak wzrok, a moje ciało przeszły dreszcze. 
Przed moimi drzwiami stał Peter. Cały zziębnięty i przemoczony. Po jego skroniach, wzdłuż linii szczęki jedna po drugiej spływały krople deszczu, kończąc swój bieg efektownym skapnięciem z podbródka.
- Długo myślałem czy powinienem tu przyjść – zaczął niepewnie. Zauważył chyba, że ja nie jestem w stanie wykrztusić z siebie ani słowa, więc kontynuował. - Stwierdziłem jednak, że muszę cię przeprosić. Chcę tylko żebyś wiedziała jak bardzo żałuję tych kilku wypowiedzianych wtedy słów. Nie oczekuję, że mi wybaczysz. Nie oczekuję, że zapomnisz. Nie łudzę się, że do mnie wrócisz – mówił, a jego głos trząsł się zarówno z zimna jak i z przejęcia. Jego wzrok przeszywał mnie na wskroś. - Chcę żebyś była szczęśliwa. Zasługujesz na to. Musisz wiedzieć, że zrobiłbym wszystko żebyś była szczęśliwa. Wszystko… - W tym momencie spuścił głowę. Miałam wrażenie, że pod powiekami błysnęło mu kilka łez.
Wyciągnęłam dłonie w jego stronę. Ujęłam jego twarz, unosząc ją delikatnie. Na chwilę zatonęłam w jego spojrzeniu.
- Idź już – szepnęłam chyba najciszej jak tylko umiałam. Jakaś część mnie chyba miała nadzieję, że Peter tego nie usłyszy, że zostanie. Zbliżyłam się do mężczyzny i złożyłam na jego czole długi pocałunek. Ostatni pocałunek. Chciałam go dotknąć, poczuć jeden jedyny, ostatni raz. Tylko ten jeden raz. Poczułam na wargach jak chłodna była jego skóra.
Nie chciałam żeby ten moment się skończył. Chciałam trwać w tej krótkiej chwili już na zawsze.
On pogładził moje dłonie swoimi lodowatymi palcami. Później poczułam jego chłodny dotyk na policzku, kiedy ocierał cienki strumyk wypływający spod mojej powieki.
- Kocham cię i nigdy nie przestanę. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa. Bądź najszczęśliwszą osobą na ziemi – powiedział, po czym odszedł. Wiedziałam, że odchodzi na zawsze. Czułam, że już nigdy nie będzie mi dane, aby spojrzeć w jego ciemne oczy. Czułam, że już nigdy nie ogrzeje mnie ciepło jego ciała. Tak musiało być. To musiało się stać.

To był najtrudniejszy weekend w moim życiu. Tylu łez nie wypłakałam jeszcze nigdy. Jedyną odskocznią od rzeczywistości była redakcja. Chciałam spędzać tam jak najwięcej czasu, nie chciałam wracać do pustego mieszkania. Bałam się, że kiedy tylko przekroczę jego próg, że kiedy tylko znowu zostanę sama, znów nasili się ten okropny ból. Znów będę miała ochotę wyć, krzyczeć, płakać…

Czwartkowe popołudnie miało nie różnić się niczym od wszystkich pozostałych w tamtym tygodniu. Będąc jeszcze w redakcji odebrałam dziwny telefon od Phila. Oschłym tonem zapytał tylko czy będę popołudniu w domu i czy mógłby mnie odwiedzić.
- Wpadaj, jasne. Coś się stało? Masz jakiś dziwny głos – odparłam.
- Dowiesz się jak się spotkamy. Do zobaczenia – powiedział tajemniczo, po czym zakończył rozmowę. Zmieszana jeszcze przez chwilę wpatrywałam się w podświetlony ekran urządzenia. Nie wiedząc o co chodziło Philowi, wzruszyłam ramionami i wróciłam do swoich zajęć.
Niedługo po tym kiedy znów zawitałam do swojego mieszkania, do drzwi zapukał Phil. Wyglądał na zmartwionego, coś bardzo go gryzło.
- Napijesz się czegoś? – zapytałam w sumie z grzeczności.
- Niczego nie chcę. Usiądź. Musimy porozmawiać – powiedział tak poważnym tonem, że nawet nie myślałam o jakimkolwiek sprzeciwie. Philip usiadł naprzeciwko mnie i zaczął wyduszać z siebie kolejne słowa. - Mam do ciebie prośbę. Wielką prośbę. Widzisz, w sobotę Bruno ma swój pierwszy ważny koncert. Jutro zaczynają się próby… - Słuchałam go najuważniej jak tylko umiałam. Mimowolnie na dźwięk imienia mulata przez moje ciało przeszła fala dreszczy. 
- Wiem, że Bruno był u ciebie w niedzielę. Wiem, że już oficjalnie się pożegnaliście. Ale mimo to błagam cię pomóż mu. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie. Cały tydzień nie wychodzi ze swojego mieszkania, opróżnia kolejne butelki… - Dalsze zdania sprawiały, że moje oczy otwierały się coraz szerzej.
- Błagam, pojedź ze mną do niego i zrób z nim coś. Porozmawiaj z nim, cokolwiek. Tylko ciebie posłucha. Jestem pewien, że tylko ty masz na niego jakiś wpływ. Tylko ty możesz mu pomóc – w tym momencie Phil spojrzał na mnie. Popatrzył mi prosto w oczy.
- Ja mam pomóc jemu? A kto pomoże mnie? Kto uratuje mnie… - powiedziałam, spuszczając wzrok. Bałam się, że Phil wyczyta z moich oczu za dużo. Wyczytał.
- Ty go kochasz. Ty nadal go kochasz, prawda? – spytał i podciągnął mój podbródek.
- Kocham go najbardziej jak tylko można kochać drugiego człowieka. Kocham go tak jak nie kochałam jeszcze nigdy dotąd. Wiem, że już nikogo nie pokocham tak jak jego. On jest… on jest tym jedynym, wiesz? – powiedziałam, drżącym głosem.
- Dlaczego mu nie wybaczyłaś, kiedy przyszedł przeprosić? – spokojnym tonem zapytał Phil. W jego głosie nie było nawet cienia pretensji czy wyrzutów. Po prostu ze mną rozmawiał.
- Wybaczyłam. Wybaczyłam, ale boję się mu ponownie zaufać. Boję się, że jeśli znowu mu zaufam to kolejny raz się zawiodę. Paraliżuje mnie strach przed tym, że któregoś razu mnie złamie. Złamie mnie jak zapałkę… - spojrzałam na twarz Phila. Rozpromieniał ją teraz delikatny uśmiech.
- Nie mogę ci obiecać, że on zawsze będzie idealny, że już nigdy nie popełni błędu, ale czy warto tak cierpieć z ostrożności? Ze strachu? Wiesz... Jakiś mądry człowiek powiedział mi kiedyś żeby strach przed porażką nie powstrzymywał mnie przed działaniem. A ty co? Dasz się powstrzymać? Tak po prostu się poddasz? – mówił pełnym ciepła głosem. Spuścił wzrok. - Nie sądziłem, że ktoś taki jak ty tak postępuje. Jesteś silna. Ja to wiem i ty też to wiesz. Nie bój się i zrób to, co w tej sytuacji zrobiłaby ta dziewczyna, którą poznałem na początku. Teraz zachowujesz się jak małe rozkapryszone dziecko, które samo nie wie czego chce. Chcesz czegoś? Pragniesz czegoś? Weź to sobie. Nikt inny ci tego nie da – powiedział mocnym tonem. To było dla mnie jak solidny policzek. Kop, motywujący do działania.
Wstałam, podeszłam do wieszaków i nałożyłam na ramiona cienką kurtkę.
- Zawieziesz mnie do tego Petera czy mam wezwać taksówkę? – spytałam, wciąż siedzącego na kanapie Phila.
- Nareszcie wróciłaś! – odparł radośnie, po czym podniósł się i pognał do swojego samochodu.
Kilka chwil później byliśmy już pod drzwiami mieszkania na czwartym piętrze eleganckiego wieżowca. Phil mocno zapukał do drzwi. Cisza. Zapukał ponownie. Znowu brak odzewu. Mężczyzna ostrożnie nacisnął klamkę. Drzwi bez jakiegokolwiek sprzeciwu zaczęły się przed nami otwierać.
- Muszę tam iść sama. Wracaj do siebie. Teraz już sobie poradzę – powiedziałam do Phila, chwytając za klamkę. Nie chciałam, aby mężczyzna otworzył drzwi na oścież.
- Jesteś pewna? – spytał krótko. Pokiwałam twierdząco głową. 
- Phil! – zawołałam, kiedy czarnoskóry mężczyzna zaczął się oddalać. Spojrzał w moją stronę.
- Dziękuję – powiedziałam, a on uśmiechnął się tylko i po cichu zamruczał coś pod nosem.
Odwróciłam się w stronę mieszkania. Wzięłam głęboki oddech, pchnęłam lekko drzwi i weszłam do środka. Wnętrze pomieszczenia wypełniała mgła papierosowego dymu. Zauważyłam na wpół leżącego na czerwonej kanapie Petera. Siedział skąpany w niebieskawym świetle włączonego telewizora. Na stoliku, na podłodze, niemal wszędzie stały albo już puste albo czekające na opróżnienie butelki.
- Mówiłem żebyś nie przychodził – powiedział niewyraźnie, kiedy usłyszał jak zamykają się drzwi. Pewnie myślał, że to Phil.
Po cichu zbliżyłam się do mężczyzny. Opuszkami palców pogładziłam jego przedramię. Odwrócił głowę i spojrzał na mnie wielkimi, przerażonymi oczyma. Wyglądał jakby zobaczył ducha. Musnęłam dłonią jego policzek. Ten mały gest go uspokoił. Przykucnęłam, opierając ręce na jego kolanach. Poczułam jego ciepły dotyk na swojej twarzy. Jego palce błądziły w moich włosach jakby sprawdzał czy jego oczy go nie oszukują.
- Mówiłeś, że gdybyś był moim mężczyzną to kupowałbyś mi kwiaty. Mówiłeś, że gdybyś był moim mężczyzną to trzymałbyś mnie za rękę. Mówiłeś, że gdybyś był moim mężczyzną to poświęcałbyś mi każdą swoją godzinę. Mówiłeś, że gdybyś był moim mężczyzną to zabierałbyś mnie na każdą imprezę – mówiłam bardzo powoli przyciszonym głosem. Cały czas patrzyłam w ciemne oczy. Tęskniłam za tym spojrzeniem. - Prawda jest taka, że nie chcę żebyś kupował mi kwiaty. Nie musisz trzymać mnie za rękę. Nie wymagam żebyś poświęcał mi każdą swoją godzinę. Nie oczekuję, że będziesz zabierał mnie na każdą imprezę… - Bruno słuchał mnie najuważniej jak tylko mógł. Cała jego uwaga była teraz skupiona na moich słowach. - Chcę żebyś był. Chcę żebyś mnie kochał. Chcę żebyś już zawsze był moim mężczyzną. Będziesz? – spytałam nieśmiało. 
Kiedy po dłuższej chwili nie uzyskałam odpowiedzi, spuściłam głowę i podniosłam się. Posmutniałam. Myślałam, że będzie na mnie czekał, ale najwidoczniej zmarnowałam swoją szansę. Odwróciłam się i powoli zmierzałam w stronę wyjścia.




* * *
Nie wiem czy tego się spodziewałyście.
Nie wiem czy Was zaskoczyłam.
Może tak, może nie.
Kocham ♥

12 komentarzy:

  1. Szczerze mówiąc, nie takiej akcji się spodziewałam, więc jak najbardziej mnie zaskoczyłaś!
    Nie wiem czemu, ale sądzę, że w następnym rozdziel będziesz kontynuowała akcję z tego rozdziału :)
    Mam nadzieję, że tak będzie. <3

    Tak więc, ja się zamykam. :]
    Czekam na nn.

    Zapraszam do siebie : do-not-say-anything.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Boziu ale on ja zatrzyma prawda? Powiedz ze ja zatrzyma?
    Cieszę sie że w końcu odważyła sie mu wybaczyć i powiedziała co czuje :D. I dobrze ze Phil ją zmotywował. Normalnie złoty chłopak no ! :D
    @JustNikaPlease

    OdpowiedzUsuń
  3. A teraz Bruno coś krzyknie i zatrzyma ją. Innej możliwości nie przyjmuję :P Niech oni się w końcu pogodzą!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znając Ciebie, on oprzytomnieje dopiero, gdy ona zatrzaśnie drzwi. Na usta ciśnie mi się tylko : Co za kretyn! Przecież jej nie było łatwo, musiała stoczyć walkę z samą sobą, żeby do niego pójść, żeby się do niego odezwać, żeby go dotknąć.
    Egoista! Mógłby pomyśleć o jej uczuciach.
    Mówiłaś, tak, mówiłaś, nie pisałaś, że nie będzie zaskoczenia. Skłamałaś, no ale trudno. Dowiedziałam się tylko, że to on będzie stał za drzwiami. Jestem zła, bo spieprzył! I chociaż nie wiem, bo pamiętam Twoje "nie", gdy Ciebie o to spytałam, jak skończy się to opowiadanie, to Cię kocham. Jeszcze bardziej niż kiedy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest super zresztą jak każdy mnie zauroczyl ;* -@natalia17k

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczny, piękny rozdział. Tylko, czy ja coś przegapiłam ? Bo przecież Peter zranił ją, mówiąc jej, że ona go nie interesuje itd, w momencie jakiegoś przyjęcia, gdzie byl alkohol itp, tak ? To dlaczego robić z tego taki wielki dramat ? Wygląda to tak, jakby Bruno był co najmniej nałogowym seksoholikiem i zdradził ją z większością lasek w NYC (:DD) I dlaczego mówią sobie, że się kochają, skoro miał ich łączyć tylko seks, a do tego oni się prawie w ogóle nie znają! Nie, ja musiałam ominąć jakieś rozdziały ;))Teraz pewnie zapytasz, dlaczego właściwie uważam, że był to udany rozdział. Otóż oceniając go w ten sposób, nie brałam pod uwagę poprzednich rozdziałów(w sumie wzięłam,ale opisałam to wyżej :DD), co ukazało tylko twój piękny talent. Buziaczki xx
    Firthowna

    OdpowiedzUsuń
  7. W prawdzie domyśliłam się że to właśnie Bruno będzie stał za drzwiami jej mieszkania jednak nie do końca spodziewałam się takiej akcji. Sama nie wiem czego oczekiwałam ale jestem zadowolona z tego co przeczytałam. Przeprosił i to szczerze a ona mu wybaczyła. Czy nie tak miało być? Jednak dlaczego nadal nie jest dobrze? Ona go kocha a on ją. Dziewczyna się przełamała, zdobyła na odwagę i poszła do jego mieszkania. Powiedziała mu wszystko co czuje a on nic. Mam nadzieję że w następnym rozdziale nas czymś zaskoczysz. Niech ją zatrzyma, niech coś powie, niech za nią pobiegnie. Niech zrobi cokolwiek by nie odeszła!
    Życzę weny przy następnym rozdziale! ;*

    Kocham,
    Sami<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Płaczę. Nie tylko dlatego, że pozwoliłam akcji się tak rozwinąć, nie komentując na bieżąco. Płaczę dlatego, że dziś trafiłam przypadkiem z powrotem na twoje poprzednie opowiadanie. I porównałam je z tym. Naprawdę dorosłaś. Ja nie potrafię tego zrobić. Ten rozdział jest niesamowity. To również przez niego płaczę.
    Czekam na nn i jeśli go nie skomentuję, to chyba coś sobie zrobię. Przepraszam.
    GUN♥
    P.S. Zapraszam na http://kiziaigieniaprzedstawiaja.blogspot.com/
    Wariatki reaktywowane! Teraz piszę je ja jedna, gdyż moja współautorce się to znudziło...
    Zapraszam Cię, bo na LS już i tak nic się nie pojawi :')...

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju to takie cudowne <3 Długo czekałam na ten rozdział.. W koncu się doczekałam.. Nie zawiodłas mnie. Jest świetnie! I'm very happy^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam całe opowiadanie i stwierdzam, że jest przewspaniałe *u*
    Dzięki Tobie straciłam jakiekolwiek chęci do pisania własnych, pozdrawiam xd
    ilyilyilyilu *_*
    @tajnypseudonim

    OdpowiedzUsuń
  11. Pisz dalej ,masz wielki talent , opowiadanie jest bardzo wzruszające *-* Dużo weny : *

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystko się tak bardzo komplikuje, że naprawdę nie wiem jak to się skończy. Ja wiem, że on wstanie i pogna za nią (ewentualnie powie coś niemiłego – ale to raczej mało prawdopodobny scenariusz). Ja wiem, że Phil się o nich martwi. I wiem, że dowalisz jeszcze czymś, co nas całkowicie zaskoczy.
    Chciałam jeszcze dodać, że przeczytałam ten rozdział z prędkością błyskawicy (gorzej z komentowaniem) i już nie mogę doczekać się kolejnego cuda, które pojawi się dzisiaj.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Każde słowo motywuje, pamiętaj. ♥