środa, 24 lipca 2013

8. They might say hi, and I might say hey

W leniwy, niedzielny poranek nie spieszyłam się z wyjściem spod ciepłego koca. W końcu jednak mój brzuch zaczął domagać się śniadania zbyt głośno, żebym mogła jeszcze stawiać mu jakikolwiek opór. Niechętnie zwlokłam się z szarej kanapy, podłączyłam rozładowanego laptopa do prądu, po czym ruszyłam do łazienki.
Po chwili stałam już odświeżona przy kuchennym blacie. Włączyłam radio, aby w mieszkaniu nie panowała aż tak przeraźliwa cisza. Po wiadomościach i prognozie pogody, do moich uszu dotarły dźwięki, które sprawiły, że stanęłam jak sparaliżowana.
Całe moje ciało pokryło się ciarkami, serce zaczęło bić szybciej, a usta uparcie pozostawały rozchylone, trwając w swoim zdziwieniu. 

W porannym programie mojej ulubionej nowojorskiej radiostacji rozbrzmiewał właśnie utwór Bruno Marsa. To była ta sama piosenka, którą Peter śpiewał tylko dla mnie w swoim mieszkaniu. Przed oczyma miałam jego słodki uśmiech, ciemne źrenice i uwydatnione kości na policzkach. Widziałam jego palce, tak lekko muskające struny gitary. Czułam na sobie jego spojrzenie.
- A kiedy się uśmiechasz cały świat zatrzymuje się i wpatruje przez chwilę, bo jesteś cudowna, po prostu taka, jaka jesteś… - po cichu powtarzałam kolejne słowa znanej mi piosenki.
Oparłam się o blat. Czułam na swoim ciele ciepło jego ust. Na mojej skórze jego dotyk znów zostawiał swój ślad. Jego oddech przyjemnie łaskotał moją szyję.
Moja wyobraźnia zjadała mnie właśnie od środka. Moja tęsknota wypalała mnie od wewnątrz. Moje gardło zacisnęło się momentalnie, utrudniając mi oddychanie. W oczach błysnęły słone krople, które niemal od razu spłynęły po moich okrągłych policzkach.
Jeszcze dłuższą chwilę po zakończeniu piosenki zbierałam się w jedną całość. Wyprostowałam się, otarłam zawilgocone rzęsy i wzięłam głęboki oddech. Serce znowu zaczęło bić w normalnym rytmie. Zaciśnięte dotychczas gardło, rozluźniło się, pozwalając mi odetchnąć. Uspokoiłam się. W końcu udało mi się zepchnąć Bruna na dalszy plan, na chwilę wygnać go ze swoich myśli.
Zjadłam śniadanie i ponownie usiadłam przy swoim laptopie. Pisałam dopóki moje oczy mi na to pozwalały. Nadszedł jednak moment, kiedy pieczenie pod powiekami było tak silne, że chcąc czy nie musiałam wyłączyć komputer. Podeszłam do lodówki. Pustej lodówki.
- Zakupy. Jasne… - mruknęłam pod nosem, po czym przebrałam dresy na dżinsy, nałożyłam płaszcz i z portfelem w jednej i telefonem w drugiej kieszeni ruszyłam uzupełnić swoje zapasy.
Chłodne powietrze muskało moje policzki, wywołując na nich rumieńce. Powolnym krokiem zmierzałam w stronę najbliższego supermarketu. Delektowałam się tym specyficznym zapachem zimnego, wilgotnego powietrza. Normalnie narzekałabym, że jest zimno, że pogoda jest nijaka, może kapryśna. W tamtym momencie taka aura zdecydowanie mi jednak odpowiadała. Nie było za bardzo ponuro czy szaro. Nie padało, ale jednocześnie słońce nie raziło w oczy. Było idealnie. Chłodno, ale idealnie. 
Z każdym kolejnym oddechem czułam się jakby lżej. Nie skłamię, jeśli powiem, że idąc nowojorskim chodnikiem uśmiechnęłam się pod nosem. Tak sama do siebie.
Powoli bez pośpiechu przemierzałam sklepowe półki. Dokładnie sprawdzałam, czy mam wszystko, co jest mi potrzebne. Błądziłam, szukałam, kręciłam się bez celu.
Z dwiema sporymi torbami wróciłam do mieszkania. Rozpakowałam zakupy i włączyłam telewizor w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego filmu. Znudzona leżałam na kanapie i nie miałam pojęcia, co mam ze sobą zrobić. 
W tamtym momencie przypomniałam sobie dlaczego tak bardzo nie cierpiałam niedziel. Automatycznie do moich myśli znowu wkradł się mulat. Wiedziałam, że ten dzień wyglądałyby zupełnie inaczej, gdybym miała przy sobie Petera. Ale Petera nie ma. Po prostu.

Zanim się obejrzałam, był już poniedziałek. Błyskawicznie doprowadziłam się do porządku i opuściłam kawalerkę. Z kubkiem dużej latte w ręku stawiłam się w redakcji. Już na wejściu usłyszałam, że mam iść do naczelnego. Zwinęłam ze sobą laptop zapełniony pomysłami i po uprzednim zapukaniu, weszłam do przestronnego gabinetu. Niemal natychmiast uruchomiłam swój komputer i zaczęłam pokazywać opracowane w weekend pomysły.
- Wszystko fajnie, współpraca z radiostacją też w porządku, ale przede wszystkim zależałoby mi na wywiadach. Z najróżniejszymi muzykami, zespołami, wokalistami, cokolwiek. Masz kogoś, kogo mogłabyś przepytać? – stwierdził mój redaktor.
- Tak, oczywiście. Przez weekend spędziłam dużo czasu na szukaniu jakiegoś punktu zaczepienia w Internecie i znalazłam kilka osób, które mogą być ciekawymi materiałami na wywiad – odparłam, pokazując listę kandydatów. Mężczyzna dokładnie ją przeglądał, przypatrywał się zdjęciom, czytał krótkie opisy.
- Ten mi się podoba. Nadałby się na pierwszy wywiad. Pisze teksty, komponuje muzykę, gra, śpiewa. Utalentowany chłopak – powiedział uważnie wpatrując się w ekran komputera. Z trudem przełknęłam ślinę, a moje palce zaczęły nieznacznie drżeć.
- I do tego to imię. Dobrze brzmi, zwraca uwagę – ciągnął dalej. - Tak. Jako pierwszy chcę dostać wywiad z Bruno Marsem. Masz to zrobić jak najszybciej. Na wczoraj – zakończył, po czym zamknął mojego laptopa i polecił mi wracać do pracy.
Usiadłam przy swoim nowym, jasnobrązowym biurku. Na powierzchni blatu panował porządek, a w mojej głowie rządził chaos. Intensywnie myślałam nad tym jak skontaktować się z Brunem. Nie mogłam telefonicznie, bo nie chciałam żeby mnie rozpoznał. W końcu wpadłam na najlepszy pomysł z możliwych – mail. Natychmiastowo napisałam SMSa do Phila. Zaznaczyłam też, aby nic nie mówił Peterowi. Błyskawicznie dostałam wiadomość zwrotną z pożądanym adresem skrzynki pocztowej. Wystukałam na klawiaturze bardzo profesjonalną wiadomość z propozycją przeprowadzenia wywiadu.
Zabrałam się za dalsze prace nad artykułem, ale od zajęcia oderwała mnie migająca ikonka poczty. Byłam przekonana, że to zwyczajny spam, ale nie umiałam się powstrzymać i coś kazało mi sprawdzić, co to za wiadomość. Jakie było moje zdziwienie, gdy odkryłam, że odpowiedź przesyła nikt inny, ale sam Bruno Mars. Pewny siebie muzyk napisał, że nawet dzisiaj może się ze mną spotkać. 
„Nawet dzisiaj powiadasz… mówisz, masz, cwaniaku” pomyślałam, po czym zaproponowałam popołudnie tego samego dnia. Niewiele później dostałam odpowiedź od Bruna, potwierdzającą spotkanie.

W południe opuściłam redakcję. Przed spotkaniem z Panem Marsem chciałam jeszcze odwiedzić rozgłośnię radiową, z którą miałam współpracować. Chciałam obgadać szczegóły, rozeznać teren, poznać ludzi, z którymi będę się musiała teraz zadawać.
Jadąc pociągiem do moich uszu ponownie dotarła melodia piosenki Petera. Tym razem nie wywołała takiej reakcji jak poprzednio. Uśmiechnęłam się tylko szeroko. Cieszyłam się, że Bruno zaczyna się wybijać, że wreszcie zaczyna mu się udawać, że jest doceniany.
Dotarłam do celu. Stałam przed wielkim oszklonym wieżowcem, wokół którego kręcił się spory tłum. Wzięłam głęboki wdech i pewnym, szybkim krokiem przedarłam się do wejścia przez masę ludzi. Stanęłam przed tablicą informacyjną i próbowałam się rozeznać, gdzie powinnam pójść.
- Szukasz czegoś? Może mogę ci jakoś pomóc? – usłyszałam za plecami.
Odwróciłam się i spostrzegłam stojącego za mną młodego mężczyznę. Miał radosne błękitne oczy i ładny uśmiech opatrzony uroczymi dołeczkami. Jego czarne włosy sięgające nieco za uszy zakręcały się delikatnie. Równie ciemny, kilkudniowy zarost pokrywał jego policzki, sprawiając, że twarz mężczyzny wyglądała poważniej.
- Tak, właściwie to chyba potrzebuję pomocy. Szukam Alice Flea, prowadzi audycję poświęconą młodym muzykom. Wiesz może, gdzie mogę ją znaleźć? – zapytałam radosnym tonem.
- Sam się do niej wybieram, więc zaprowadzę cię pod same drzwi – powiedział, nadal prezentując swój pełen uroku uśmiech.
Przeszliśmy kilka metrów, po czym znaleźliśmy się w dużej, podobnie jak cały budynek, oszklonej windzie.
- Przepraszam, nie przedstawiłem się. Jestem Matt Seize – powiedział mężczyzna, gdy tylko drzwi windy się zamknęły. Uścisnęłam jego dłoń, informując go jak się nazywam. - Jeśli wolno mi zapytać, co tutaj sprowadza tak śliczną dziewczynę jak ty? – zapytał, próbując zalotnie się uśmiechnąć. To było jak wylanie na mnie kubła zimnej wody. Wróciłam do rzeczywistości i przypomniałam sobie, że lepiej nie ufać nowo poznanym mężczyznom.
- Praca. Jestem dziennikarką – powiedziałam chłodno. Matt chyba nie wyczuł, że nie mam ochoty na pogawędkę i kontynuował:
- Dziennikarką? Starasz się tu o pracę?
- Nie. Piszę dla „New Day'a”. Mam przygotować cykl artykułów poświęconych młodym, jeszcze nieodkrytym i nie do końca docenionym muzykom. Jeszcze jakieś pytania?
Mężczyzna przestał na mnie patrzeć i skierował swój wzrok przed siebie.
- No to może jeden z takich artykułów poświęcisz mnie – powiedział, odchylając głowę, aby spojrzeć nad siebie. Nie odpowiedziałam. Zmierzyłam go wzrokiem, zastanawiając się kim jest mężczyzna, z którym właśnie rozmawiałam.



* * *
Takie tam nowojorkskie życie. Co będzie dalej? Jak myślicie?
Buziaki, kocham ♥

12 komentarzy:

  1. O boże... Słonko to jest zajebiste *.*
    Nie ma w nim akcji, ale jest świetnie napisany :)
    Jestem ciekawa jak Bruno zareaguje :D xD
    Czekam na nn ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Moja wyobraźnia zjadała mnie właśnie od środka." moja tez mnie zjada gdy czytam te opisy ! :D Awwww genialne ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, miałam racje, pierwsze starcie z Brunem już wkrótce :D Zobaczymy co się będzie działo i jak bardzo będzie zszokowany.
    Dziewczyna jakoś sobie radzi, nabrała do całej tej sytuacji dystansu. Stara się być profesjonalistką i traktuje to jak zwykłą pracę. Zobaczymy tylko czy się nie złamie jak przyjdzie pora na ostateczne starcie.
    No i pojawia się nowa postać. Kolejny tajemniczy i zabójczo przystojny mężczyzna. Teraz już wie że musi być ostrożna i nie może tak od razu zaufać bo po raz kolejny mogła by się zawieść.
    Mnie również interesuje kim on jest :) Mam nadzieję że niebawem nam to objaśnisz.
    Może i faktycznie nic takiego w tym rozdziale się nie dzieje ale mi się podoba i to nawet bardzo :) Przecież nie zawsze musi się coś dziać, prawda? To dopiero początek, przedsmak bądź jak by to powiedzieli inni cisza przed burzą.
    No to mam nadzieję że kolejny rozdział dodasz już niebawem. Czekam z niecierpliwością!

    Kocham Cię!
    Sami<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio nie idzie mi komentowanie, Klaudio. Dlatego się nie przestrasz, bo to wszystko, co tu napiszę, nie będzie miało sensu.
    Piszę ten komentarz drugi raz, laptop odmówił mi posłuszeństwa. Mając chwilę do namysłu, ułożyłam sobie w głowie dalszą część tej historii.
    Wpakujesz ją w kolejny romans, ona będzie rozdarta. A później usłyszy jak Bruno śpiewa "When I was your man.
    Dobra, wiem, że tak nie będzie. Ale jakby było to bym była bardzo szczęśliwa.
    Teraz też jestem.
    Czytając ten rozdział zrobiło mi się jej żal, tęskni, strasznie tęskni. I nikt mi nie powie, że oni byli tylko przyjaciółmi z korzyściami. Nie, byli kimś więcej, chociaż może nie do końca zdawali sobie z tego sprawę.
    Dni mijają, ktoś kiedyś powiedział, że czas goi rany. W ich przypadku tak nie jest, czas jest dla nich katem.
    I co? Teraz mają spojrzeć sobie w oczy i zachowywać się profesjonalnie, tak, jakby się nie znali.
    Nie wiem, nie rozumiem. Nic. Jestem tylko pustą lalką. Musisz mi powiedzieć, nim zgniję od środka.

    OdpowiedzUsuń
  5. "W końcu jednak mój brzuch zaczął domaga się śniadania zbyt głośno" -if ju noł, łot aj min ;)
    „Nawet dzisiaj powiadasz… mówisz, masz cwaniaku” - nie wiem, czy nie powinien być tu przecinek przed "cwaniaku", ale może mi się wydaje;

    Cóż, nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy, że wyrabiasz się z terminem i wstawiasz kolejną część tego dnia, jaki ustaliłaś. To naprawdę rozkoszne, że nie muszę czekać i codziennie sprawdzać, czy coś wstawiłaś i potrząsać ekranem z zapytaniem "KIEDY BĘDZIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ?!"
    Wiesz, że dopóki nie trafiłam na twoje opowiadanie, myślałam, że Bruno Mars ma na imię Bruno Mars, a nie żaden Peter? Mało tego! Zaczęłam interesować się nim bardziej i przeglądać różne ciekawostki na jego temat, a to wszystko twoja wina! :>
    Odpowiadając na twoje pytanie, co sądzimy, co będzie dalej, myślę, że główna bohaterka przyjdzie do Petera, on będzie zaskoczony, ona będzie próbowała w głowie powstrzymać burzę uczuć, która będzie nią miotać, a na zewnątrz spróbuje udawać rozluźnioną, będzie zadawać pytania Brunonowi i... I właśnie tutaj rozważam dwie opcje - pierwszą, że ona się w końcu otworzy i drugą, że wytrzyma tę sytuację, powstrzyma targające nią emocje i po prostu przeprowadzi do końca wywiad i wyjdzie. No kurczę, ale pewnie mnie zaskoczysz, takie odnoszę wrażenie i że wcale nie będzie po mojej myśli 8D. Cóż, powodzenia! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, dziękuję za wytknięcie błędów. Już poprawione. :)
      Poza tym cieszę się, że zostałaś zarażona Brunem. Witaj na Marsie! Miszyn komplit ♥
      Rozważyłaś większość możliwych opcji, ale no mam nadzieję, że cierpliwie poczekacie. ;>

      Usuń
  6. Świetny rozdział. Masz dar^^
    Obserwujemy?
    miss-hanuss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Klau, jeszcze raz przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. I tak jestem zadowolona z Phila :)
    Powiedz mi, że ona nie wpadnie w kolejny toksyczny romans. Bo jej poprzedni romans był toksyczny, prawda? Może nadal "jest"?
    Rozdział jest jak zawsze piękny, taki Twój. Czy wiesz, że nie mogę doczekać się ich spotkania? Wyobrażam to sobie jako jedną wielką kłótnię. Ewentualnie surowe spojrzenia i mnóstwo niewypowiedzianych słów. Co Ty z nimi zrobisz, Klau? A ze mną, z nami? Nawet potrafię sobie wyobrazić co czuje Bruno. Może nie chcę? Nie jest jej wart.
    Pozdrawiam, kocham, przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  8. zaskoczyłaś mnie pojawieniem się kolejnego mężczyzny ;) czuję że coś namiesza ! już nie mogę sie doczekać co będzie dalej ! aahhhh cudowna <3 @zdruiejstrony

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, że przez ostatni czas nie dawałam znaku życia, ale zupełnie nie miałam czasu :(
    Nawiązując do opowiadania:
    Cudowny rozdział jak i poprzednie :) Tekst wciąga.. serio wciąga.
    haha.. Nie mogłam ukryć swojej radości, kiedy główna bohaterka rozstała się z Brunem xd Wiem, że to może dziwnie wyglądać, ale jakoś nie darzę go sympatią.. Przewiduję, że mimo to oni w końcu się zejdą.. chociaż może się mylę? Moją uwagę bardzo przykuła nowa postać^^ Liczę na to, że rozkręci się z nią jakaś akcja ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawie. Interesujący mężczyzna poznany w windzie. Może jakiś nowy romans? A po rozstaniu powinna się otrząsnąć, wiem, że łatwo tak mówić, ale wydaje mi się, że lepiej tego nie przeciągać. Nowy romans na pewno jej w tym pomoże. Oby tylko ten chłopak nie był skończonym chamem, bo chyba sama bym mu wtedy chętnie przywaliła.
    Czekam na kolejny! ;P

    W Spamie znowu zostawiłam wiadomość, mam nadzieję, że nie będziesz się gniewać ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam, że piszę dopiero teraz, ale mi się zapomniało -,-
    Kobieto oddałabym wszystko za choć kawałek Twojego nieziemskiego talentu do pisania :3 To jest cudowne! Naprawdę <3
    Jestem bardzo ciekawa miny Bruna gdy ją zobaczy.. Czuję, że bardzo dużo rzeczy tu się jeszcze wydarzy :)
    @luv_my_nialler

    OdpowiedzUsuń

Każde słowo motywuje, pamiętaj. ♥