czwartek, 27 czerwca 2013

4. Teach me how to dougie, cause in my castle im the freakin' man

Takie wieczory powtarzały się często. Spotykaliśmy się co najmniej dwa, trzy razy w tygodniu. Zawsze u mnie. Z prostego względu – Peter posiadał samochód, a ja nie. Woleliśmy unikać zostawania u siebie na całą noc. Tak dla bezpieczeństwa. 
Czułam, że mam kontrolę nad wszystkim. Nad sobą. Nad pracą. Nad życiem. Była jednak pewna rzecz, na którą nie miałam żadnego wpływu – moje ciało. Raz w miesiącu przychodzi taki czas, kiedy chcąc czy nie, muszę zrezygnować z pewnych przyjemności. 
Sobotnie popołudnie. Po powrocie z pracy marzyłam tylko o tym żeby włożyć na siebie znoszone dresowe spodnie i spraną bluzę. Spięłam włosy w wygodny koczek, włączyłam muzykę i zaczęłam sprzątać swoje niewielkie mieszkanko. Lubiłam robić gruntowne porządki, mimo że zawsze w pierwszym dniu czułam się fatalnie. Te banalne czynności pozwalały mi okiełznać chociaż na moment ból brzucha i nieustające mdłości. 
Kiedy wszystko już było poukładane, czyste i błyszczące, ułożyłam się na kanapie. Na nogi wciągnęłam ciepłe skarpetki, okryłam się kocem, a w telewizorze włączyłam komedię romantyczną. Z mojego ciepłego gniazdka wyrwał mnie szalony dzwonek komórki. 
- Dobry wieczór! Co dzisiaj robisz? – w słuchawce zabrzmiał tak dobrze znany mi męski głos.
- Nie, ja się dzisiaj nie ruszam z domu… sam rozumiesz. TE dni. 
- Czyli siedzisz dzisiaj w domu, tak?
- Tak, zdecydowanie na to mam dzisiaj ochotę.
- Okej. To cześć.
Krótka, dziwaczna rozmowa. Rzuciłam jeszcze jedno spojrzenie na jasny ekran telefonu, po czym rzuciłam go obok siebie. 
Po jakiś czterdziestu minutach odezwał się dzwonek do mieszkania. Niechętnie opuściłam swoje ciepłe lokum i leniwie zbliżyłam w stronę wejścia. Jednym ruchem otworzyłam drzwi. 
- Chyba nie liczyłaś na to, że dam ci spokój? – przywitał mnie mulat ze słodkim uśmiechem na ustach. 
Nieśmiało odwzajemniłam gest. Spojrzałam w dół. Wyjściowo dzisiaj nie wyglądałam. 
- Nie, nie przeszkadza mi twój stylowy strój, a ta kitka na głowie ma nawet jakiś urok – stwierdził Peter. Ten facet naprawdę czytał w moich myślach. - To jak? Wpuścisz mnie czy nie? Mam kawę i babeczki – odpowiedział uśmiechając się jeszcze szerzej. 
Odsunęłam się, wpuszczając gościa do środka. Po chwili siedzieliśmy już razem na kanapie, objadając się słodkimi przysmakami i pijąc gorącą kawę. 
- Dziękuję – powiedziałam cicho. 
On tylko spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Po chwili zastąpił je jednak uśmiechem.
- Błagam cię, nie myśl, że chodzi tylko o seks. Ja naprawdę lubię spędzać z tobą czas – odpowiedział Peter.
- Dziękuję – powtórzyłam tylko. Zbliżyłam się do niego. - Co nie zmienia faktu, że seks z tobą jest cudowny - szepnęłam jeszcze ciszej.
Na te słowa twarz mulata rozpromienił szeroki , jednoznaczny uśmiech. Wykorzystał fakt, że byłam bardzo blisko niego i odwracając głowę w moją stronę zachłannie ukradł mi pocałunek. Nie protestowałam. Jego miękkie, ciepłe usta stanowiły idealne dopełnienie tego wieczoru.
Tej nocy Peter nie wrócił do siebie. Zasnęliśmy na kanapie, przed telewizorem. Objęta jego ramieniem, okryta kocem czułam się jakbym właśnie znalazła swoje niebo.

Gdy w niedzielny poranek otworzyłam oczy, Petera już przy mnie nie było. Rozciągnęłam się na kanapie i przetarłam zaspane oczy. Dopiero kiedy już na dobre odzyskałam kontakt z rzeczywistością rzuciłam leniwe spojrzenie w stronę kuchni. 

Przy cichutko włączonym radiu, wokół blatu kręcił się nikt inny tylko Peter. Najwidoczniej zdążył już wziąć prysznic, bo jego ciemne włosy były całkowicie mokre. Ze starannie zaczesanymi do tyłu kosmykami, wyglądał jak rodem wyjęty z jakiegoś rock’n’rollowego zespołu. Ubrany tylko w bokserki kręcił biodrami w rytm wygrywanej przez niewielkie urządzenie melodii. Przez dłuższą chwilę obserwowałam każdy jego ruch. Nie umiałam wyjść ze zdziwienia, bo tańczył naprawdę świetnie. 
Przy jednym z obrotów zauważył, że już nie śpię. Mulat momentalnie przestał wywijać biodrami, a na jego twarzy pojawił się za to płomienny rumieniec. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam bić brawo. 
- Długo mnie obserwowałaś? – zapytał nieśmiało. Znałam go już jakiś czas i dzisiaj po raz pierwszy widziałam go zawstydzonego. Całkowicie pozbawionego tej swojej pewności siebie. 
- Chwilkę – odpowiedziałam, szczerząc się jeszcze bardziej.
Brunet odwrócił się do mnie plecami. Widziałam, że aż płonie ze wstydu. Nie bardzo wiedziałam czemu. Tańczył przecież naprawdę dobrze.
Podniosłam się z kanapy i zbliżyłam się do mężczyzny. Od tyłu objęłam go w pasie.
- Czym ty się przejmujesz? Show było naprawdę dobre. Poza tym, świetnie tańczysz. Muszę cię kiedyś porwać na jakąś potańcówkę – powiedziałam po cichu wprost do jego ucha, po czym zostawiłam na plecach mężczyzny krótkiego całusa. Nie czekając na odpowiedź, udałam się do łazienki. 
- Wiesz, chciałabym posłuchać Twoich piosenek – stwierdziłam po powrocie, wycierając w ręcznik przemoczone włosy. 
Peter spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Nie spodziewał się chyba, że poruszę ten temat.
- Jesteś muzykiem, tak? Tym się zajmujesz na co dzień, to robisz. Chciałabym po prostu przekonać się czy śpiewasz tak samo dobrze jak tańczysz – dodałam, nieco się z nim drocząc. 
- Ja też nie przeczytałem jeszcze żadnego twojego artykułu – powiedział, uważnie się we mnie wpatrując. 
Zauważyłam, że w swojej głowie szykował już kolejne i kolejne argumenty. Wszystko, bylebym tylko porzuciła myśl o zapoznaniu się z jego twórczością.
- Możesz iść do kiosku i kupić gazetę z moją pisaniną. Żaden problem – odpowiedziałam i prostując się, zarzuciłam do tyłu mokre kosmyki.
- I co? Mam grać tylko dla ciebie? A co jak ci się nie spodoba? – ciągnął dalej.
- Granie dla jednoosobowej publiczności w postaci tej oto tutaj obecnej mnie to dla ciebie aż taki problem? Poza tym skończ marudzić jak baba – skwitowałam krótko. - Chyba, że się mnie wstydzisz? – zapytałam po cichu, zbliżając się do mężczyzny. Skierował na mnie swoje przenikliwe kawowe oczy, co sprawiło, że uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. - No, no, no. Ktoś tak pewny siebie jak ty wstydzi się kogoś takiego jak ja? Tego bym się nie spodziewała – nie mogłam odmówić sobie przekomarzania się z nim.
- Pf.. Ciebie? Ja mam się wstydzić ciebie? – powiedział z udawanym oburzeniem Peter, po czym podniósł mnie jak małą dziewczynkę. Usadził mnie na kuchennym blacie i przez krótką chwilę uważnie mi się przyglądał. - A więc chcesz mnie posłuchać, tak? – zapytał trochę dziwnym, jakby tajemniczym tonem. 
W tamtym momencie naprawdę czułam się jak mała dziewczynka, która właśnie uparcie walczy o spełnienie swojej zachcianki. Jak przystało na grzeczną i dobrze wychowaną młodą damę pokiwałam tylko twierdząco głową.
- Tu nie mam gitary…  - powiedział jakby sam do siebie, spuszczając wzrok - więc musiałbym zabrać cię do siebie – ciągnął dalej, ale znowu kierował swoje jakby pytające spojrzenie na moją buzię.
- Nie mam nic przeciwko – odpowiedziałam beztrosko z nieśmiertelnym uśmiechem na twarzy. 
Przyglądałam się uważnie Peterowi, który w tamtym momencie poważnie się nad czymś zastanawiał. Przygryzając dolną wargę wyglądał jakby obmyślał strategię bitwy swojego życia. 
- Powiesz coś? – zapytałam po dłuższej chwili milczenia z jego strony. Na te słowa brunet wyrwał się ze swojego zamyślenia.
- Zrobimy tak. Najpierw zjemy jakieś konkretne śniadanie. Potem możemy wybrać się na miasto, koniecznie wpadniemy do mojej ulubionej cukierni. Kupimy coś słodkiego i pojedziemy do mnie. Co ty na to? – zapytał mnie mulat po przedstawieniu całego planu dnia.
- Masz u siebie kuchnię czy coś do niej podobnego? – zapytałam z wyraźną ironią.
- Jasne, że mam. Za kogo ty mnie uważasz? – teatralnie wzburzył się Peter.
- W takim razie, co ty na to żeby wpaść jeszcze na jakieś małe zakupy i przyrządzić sobie dobry obiad? – ciekawa zdania bruneta spojrzałam na niego pytająco. On pokiwał tylko głową. Niemal natychmiastowo zaczęliśmy realizować plan na dzisiejszy dzień.
Moja lodówka nie była suto wyposażona. Całe szczęście były w niej jajka i mleko, a w szafce znalazła się jakaś mąka – składniki idealne na pożywne śniadanie, czyli naleśniki. W całej kawalerce unosił się przyjemny zapach słodkiego przysmaku. Oczywiście robienie placków w naszym wykonaniu nie mogło ograniczyć się do zwyczajnego wyrobienia ciasta i usmażenia ich na patelni. Wysmarowani mąką, obrzuceni rozgniecionymi skorupkami jajek, przepychający się biodrami, szturchający się łokciami – zachowywaliśmy się jak dwójka dzieciaków, ale ubawiliśmy się naprawdę nieźle. Mówiąc skromnie, to naleśniki też wyszły całkiem smaczne. Kiedy talerze były już puste, w kuchni zapanował względny porządek, a my byliśmy już nieco bardziej ogarnięci, ruszyliśmy na podbój Nowego Jorku. 


* * *
Cześć, cześć. Co mogę Wam powiedzieć? Że jest dobrze? Tak, jest dobrze. Że Was uwielbiam? Tak, uwielbiam Was.No kurczę, nie ma co. Najlepsze czytelniczki pod słońcem mam JA. ♥
Buziaki ;*


PS. Bruno na prawdę dobrze się rusza -> patrzcie tu

9 komentarzy:

  1. Przyjemność, która mi towarzyszy podczas czytania, mogę porównać tylko do ich relacji. Są szczęśliwi. Obawiam się tylko, że to niewystarczające. Jak długo pociągną, będąc dla siebie właściwie tylko "nikim"? A może jednak są ważni dla siebie? Oboje się od siebie uczą. I Bruno się przełamał, zabierze ją do domu. Te ich poranki (bardziej poranek), są takie zwyczajne. Zwyczajnie proste, tak idealne w swojej prostości. Jakby znali się kupę czasu. Jakby się kochali. Ale "Błagam cię, nie myśl, że chodzi tylko o seks. Ja naprawdę lubię spędzać z tobą czas" ja nie wytrzymam. Proszę powiedz, że później będzie tak samo idealnie w ich świecie. Obiecał, mam nadzieję. Chcę żeby obiecał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to jak piszesz ,rozdział przecudny ;* zreszta jak zawsze,wdodatku taki romantyczny *_* cudny ~@natalia17k~*~

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże świetny rozdział,genialnie piszesz i kocham twoje opowiadania. Jesteś niesamowita. Chcę już następny *.*

    a przy okazji mówiłaś żeby cię poinformować jak będzie rozdział i jest już pierwszy także zapraszam http://differentrebellious.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Uroczy rozdział , aż czuję niedosyt... wciąż zapominam ze to nie książka, wciąż chce więcej ! Pozdrawiam @zdrugiejstrony Lala ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. O co tu chodzi, Klaudia? Bruno jest jedną wielką sprzecznością, bardzo chciałabym go zrozumieć, ale chyba jestem za głupia, nie potrafię. Mówił, że nie chce się angażować, dobrze pamiętam. Dlaczego wtedy kłamał? Teraz przecież się angażuje, bardzo mocno się angażuje. Zależy mu, ja to czuję. Jej też zależy. Dlaczego oni nie chcą się do siebie zbliżyć jeszcze bardziej, dlaczego to nie może być coś więcej już teraz? Dlaczego im to robisz, Klaudio? Gdyby byli razem byłoby łatwiej, w związkach jest łatwiej. Związek to nie jest coś, co jest teraz między nimi, związek nie jest też przyjaźnią. Proszę Cię, Klaudio, pozwól im zrozumieć czym jest związek, oni tego potrzebują.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest wspaniały jednak ja chcę między nimi czegoś więcej. Jak to nie jest angażowanie się w związek to już sama nie wiem jak to nazwać. Peter bardzo dba o dziewczynę, spędzają razem czas, dobrze się bawią i wyraźnie podkreślił że nie chodzi mu tylko o seks. Po prostu bardzo ją lubi i uwielbia przebywać w jej towarzystwie. No więc co z nimi? Błagam połącz ich razem i pokaż że do siebie pasują, pokaż że są dla siebie stworzeni. To co tutaj piszesz mi nie wystarcza! Ja chcę więcej ;*
    Trzymam kciuki i życzę dużo weny!
    Czekam na kolejny.
    Przepraszam za błędy ;)

    Kocham,
    Sami <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój kochany biochemie! Bardzo przepraszam cię za zaniedbanie twojego opowiadania ale własnie wszystko nadrobiłam i jestem cholernie zadowolona że wpadłam na ciebie i twoje opowiadania, mówiłam to już kiedyś prawda? I zawsze będę to powtarzała. Twoje niezwykłe pomyły i cudowny styl pisania to, to co kocham najbardziej. Jakąkolwiek tematykę byś nie poruszyła będzie cudowna. Najbardziej smuci mnie fakt niewielu rozdziałów, których ilość już zaplanowałaś z tego co zauważyłam... Ale wiem że nie opuścisz nas wszystkich i będziesz pisała więcej i więcej <3

    Co do rozdziałów - bardzo mnie zastanawia co będzie dalej, w poprzednim rozdziale Peter mówił że nie chce sie angażować lecz jednak jego czułość, ten ZNACZĄCY seks i każdy jego czyn nie wydaje mi się być obojętnym. Rozdziały są romantyczne jak i zabawne, bardzo mi się wszystko podoba! Jesteś genialną pisarką i błagam nie opuszczaj nas nigdy! Całuję cię mocno no i kocham cię biochemie! Twoja Natalia :*

    P.S. zapraszam na horanowelove.blogspot.com bardzo ważna jest dla mnie twoja opinia na temat nowego rozdziału. :) xx

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest wspaniałe *___* Ile bym dała, żeby pisać tak jak Ty.. Och! Wiele :3 Kocham czytać Twoje opowiadania. Naprawdę bardzo mnie wciągają :) Kocham Cię ♥
    PS. Bardzo śliczny wygląd bloga :3
    @agata_wolanska

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurwa. Kurwa. Kurwa.
    Jak ja kocham jak ty piszesz !!! :D
    Po prostu CUDO ! :D

    I jeszcze ten Peter <33 Mmm.. <33
    Kocham Bruno Marsa ;]]]

    Zauważyłam, że nie masz zwiastunu.
    Jeżeli byś go chciała, serdecznie zapraszam na stronę http://mania-zwiast.blogspot.com/ !
    Zamów u KADU ;*, a na pewno nie pożałujesz ! :)

    Buziaki ;D

    OdpowiedzUsuń

Każde słowo motywuje, pamiętaj. ♥