Pierwsze kroki stawiane
przeze mnie w Nowym Jorku nie były łatwe. Dwudziestoletnia dziennikarka, pisząca
dla jednego z nowojorskich brukowców – tak, to ja.
Życie w małym mieszkanku
na piątym piętrze budynku pozbawionego windy. Nowe otoczenie, nowa praca i co
najważniejsze – nowi ludzie. Przez pierwsze dni dosyć mocno mnie to
przytłaczało. Wszystko zaczęło się układać, kiedy w końcu poznałam kilka miłych
osóbek i zaczęłam spędzać wieczory poza domem.
Nowy Jork jest podobno
miastem spełniających się marzeń. Mimo, że nie wierzę w bajki, miałam nadzieję,
że i mnie dosięgnie odrobina magii tego miejsca.
W końcu na dobre
zadomowiłam się w metropolii. Po miesiącu spędzonym w otoczeniu wszechobecnych
drapaczy chmur, wmieszana w panujący tu kulturowy koktajl chyba przestałam już
wierzyć, że może mnie spotkać coś niezwykłego, magicznego.
Ot, miasto jak każde inne,
w którym dzień po dniu toczyło się moje nieskomplikowane życie.
Codziennie w drodze do
pracy wstępowałam do niewielkiej kawiarni, w której serwowano najpyszniejsze na
świecie latte. Wczesnowiosenna pogoda nie rozpieszczała – chłodny wiatr i
zachmurzone niebo nie zachęcały do spacerów.
Jak zwykle roztrzepana,
wpadłam do niewielkiego lokalu, wpuszczając ze sobą podmuch zimnego powietrza. Przez
ramię przewiesiłam wielką, czarną torbę, a narzucona na szyję chusta bezwładnie
wisiała tuż przy mojej klatce piersiowej. Przeczesałam palcami rozczochrane
włosy, po czym stanęłam posłusznie w kolejce, czekając aż ktoś przyjmie moje
zamówienie.
Rozejrzałam się wokół,
mimo że wnętrze kawiarni znałam już bardzo dobrze. Przy jednym ze stolików
siedział młody mężczyzna. Spojrzał na mnie spod niewielkiego ronda ciemnoszarego
kapelusza. Miał piękne duże oczy, a spod nakrycia głowy wystawały kosmyki
ciemnych kręconych włosów.
- Co podać? – usłyszałam
głos kasjerki i momentalnie odwróciłam wzrok od bruneta.
- Dużą latte, proszę –
odparłam niemal nie myśląc nad tym, co mówię.
Wciąż stałam przy ladzie i
czekałam aż ktoś postawi przede mną duży papierowy kubek. Walczyłam sekundę z
samą sobą żeby nie patrzeć w stronę stolika mężczyzny. Przegrałam. Moje źrenice
ponownie zwróciły się w jego stronę. Niemal natychmiast wyczuł, że go
obserwuję. Podniósł wzrok znad gazety i posłał mi słodki uśmiech. Próbowałam
odwzajemnić gest i unieść kąciki ust, ale wzrok bruneta był tak
hipnotyzujący, że nie byłam pewna czy miałam nad sobą jeszcze jakąś kontrolę.
Kiedy tylko obsługująca
mnie dziewczyna postawiła przede mną zamówiony napój, natychmiast zgarnęłam go
z lady i ruszyłam do wyjścia. Chciałam ostatni raz spojrzeć w stronę mężczyzny.
To nie był najlepszy pomysł.
- Patrz pod nogi! – syknął
jakiś gruby facet tuż przy wejściu, a ja zobaczyłam jak po moim płaszczu spływa
gorąca kawa. To, czego nie wylałam na siebie rozlało się na podłogę.
Zacisnęłam zęby i poczułam
jak na mojej twarzy maluje się płomienny rumieniec. Wrzuciłam pusty kubek do
kosza i niemal wybiegłam z kawiarni. Nie miałam już czasu żeby czekać na
kolejną kawę. Poza tym byłam przekonana, że brunet musiał się nieźle uśmiać z
mojego roztrzepania.
Przystanęłam na całkiem pustym
jak na Nowy Jork chodniku i próbowałam chusteczką chociaż w minimalnym stopniu
zetrzeć z jasnego płaszcza brązową plamę. Bezskutecznie.
Kiedy tak stałam, walcząc
z ciemnymi naciekami, pod mój nos ktoś podstawił kolejny kubek napoju. Podniosłam
wzrok i zobaczyłam, że stoi przede mną ciemnooki brunet z kawiarni. Wpatrywał się we mnie swoimi ciemnymi jak ziarna kawy tęczówkami.
- Proszę – powiedział
przyjemnie brzmiącym głosem.
Wzięłam do ręki kubek, ale
nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa. Mężczyzna oprócz kawy obdarował
mnie jeszcze szerokim uśmiechem, po czym po prostu odszedł. Jak gdyby nigdy nic
ruszył przed siebie.
Stałam tak jeszcze chwilę, próbując zrozumieć,
co się właśnie stało. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał na to, że już
jestem spóźniona. Kurczowo ściskając w ręce papierowy kubek wypełniony ciepłym
napojem pobiegłam do redakcji. Cały dzień prześladowało mnie spojrzenie
przystojnego nieznajomego.
Stukając w klawiaturę, co
jakiś czas sięgałam po kawę. Dopiero kiedy kubek był już pusty zauważyłam, że
jest na nim napisany numer telefonu.
Długo wpatrywałam się w
ciąg cyfr nakreślonych na papierowym naczyniu. Zastanawiałam się, co powinnam z
nim zrobić. Postanowiłam wybrać chyba najbezpieczniejszą ze wszystkich opcji.
Wyjęłam telefon i wysłałam na numer nieznajomego krótką wiadomość.
„Dziękuję za uratowanie
życia. :) Mogę Ci się jakoś odwdzięczyć?”
Niemal trzęsącym się
palcem wcisnęłam przycisk „wyślij”. Odłożyłam sprzęt na biurko i wróciłam do
pracy. Mimowolnie mój wzrok co chwila lądował na aparacie. Nie chciałam się
przyznać do tego nawet przed samą sobą, ale czekałam, ba! Ja wyczekiwałam
odpowiedzi. Po kilkudziesięciu minutach zapomniałam już o wysłanej wiadomości.
Pogodziłam się z myślą, że po prostu wygłupiłam przed nieznajomym.
Kiedy artykuł był już
skończony, wsparłam głowę na oparciu wygodnego fotela i wpatrywałam się w
sufit. Brzęczenie pozostawionego na biurku telefonu skutecznie wyrwało mnie z
zamyślenia. Nowa wiadomość.
„Jeśli chcesz uratować
moje życie, to wpadnij do tej kawiarni dziś wieczorem.”
Na mojej twarzy, w sumie
nie wiadomo czemu, zaczął malować się wielki uśmiech. Z każdą kolejną literką,
którą wystukiwałam na telefonie moje tętno nieznacznie się podnosiło.
O szesnastej wreszcie
opuściłam redakcję i szybkim krokiem udałam się do swojego mieszkania. Bez pośpiechu zaczęłam doprowadzać się do porządku. Na początek długi, ciepły prysznic, potem coś przekąsiłam, bez celu pokręciłam się po mieszkaniu. Nareszcie zabrałam się włosy, makijaż, a potem już tylko niekończący się przegląd szafy.
W końcu ruszyłam w stronę kawiarni. Moja ekscytacja wzrastała, im bliżej celu się znajdowałam. Weszłam do środka i uważnie rozejrzałam się po niewielkim lokalu. Ciemnookiego bruneta ani śladu. Zerknęłam na zegarek.
W końcu ruszyłam w stronę kawiarni. Moja ekscytacja wzrastała, im bliżej celu się znajdowałam. Weszłam do środka i uważnie rozejrzałam się po niewielkim lokalu. Ciemnookiego bruneta ani śladu. Zerknęłam na zegarek.
Przecież spóźniłam się
tylko pięć minut, niemożliwe żeby sobie poszedł - pomyślałam.
Cichy głosik w mojej
głowie informował mnie, że może wcale go tu nie było, że może to był tylko żart.
Do dalszych przemyśleń już całe szczęście nie doszło.
- Czekasz na kogoś? –
usłyszałam za sobą ciekawie brzmiący męski głos.
Odwróciłam się i
zobaczyłam poznanego dzisiaj rano mężczyznę. Nie wiem czy „poznany” to właściwe
słowo. Przecież nie wiedziałam nawet jak ma na imię. Nie wiedziałam o nim nic,
prócz tego, że ma naprawdę piękne oczy i uroczy uśmiech. Stał teraz przede mną,
nieśmiało się uśmiechając.
- Tak. Umówiłam się z kimś
– odpowiedziałam szczerząc się jak nienormalna. Nieśmiały uśmiech bruneta stał
się szerszy, bardziej radosny i zdecydowanie pewniejszy.
- Nie miałem się okazji
jeszcze przedstawić, jestem Peter, ale wszyscy nazywają mnie Bruno –
mówiąc to, mężczyzna wyciągnął w moją stronę dłoń. Odwzajemniłam uścisk i
zdradziłam mu swoje imię.
Przez dłuższą chwilę
siedzieliśmy przy jednym z małych stolików, ale później stwierdziliśmy, że
pogoda pozwala na wieczorny spacer. Przemierzaliśmy oświetlony latarniowym
światłem Nowy Jork, rozmawiając o wszystkim po kolei. Dowiedziałam się, że
Peter zajmuje się muzyką – pisze teksty, komponuje. Przy jego sposobie na życie
mój wydawał mi się niebywale nudny, ale nie mogłam się wymigać od opowieści o
swoim życiu.
- Czekaj… czyli pochodzisz
z Polski, tam się wychowałaś, studiowałaś, a teraz nagle ni stąd ni zowąd
jesteś w Nowym Jorku? – zapytał mężczyzna, kiedy w końcu pogubił się w moim
toku myślenia.
- W Nowym Jorku
rzeczywiście znalazłam się trochę przypadkiem. Natrafiłam kiedyś konkurs na
reportaż, w którym nagrodą była praca w nowojorskiej gazecie. Z nudów wysłałam
swoje zgłoszenie… i oto jestem! – zaśmiałam się.
Tego wieczoru śmiałam się
jeszcze wiele razy. Czas spędzony z Peterem mijał mi niebywale szybko. Z każdą
godziną czułam, ze znam go coraz lepiej, że coraz więcej o nim wiem.
Kiedy zrobiło się naprawdę
późno mężczyzna odprowadził mnie pod drzwi zamieszkałego przeze mnie budynku.
Staliśmy naprzeciwko siebie i żadne z nas nie miało najmniejszej ochoty ruszać
się z miejsca.
- I co teraz? – po cichu
zapytał mnie mulat, po czym poczułam jak zaczyna splatać ze sobą nasze dłonie.
- Teraz, jak przystało na
dobrze wychowaną damę, powinnam podziękować ci za mile spędzony wieczór, dać
buziaka w policzek i grzecznie udać się do swojego mieszkania.
- To na co czekasz? –
powiedział brunet i zbliżył swoją twarz niebezpiecznie blisko mojej.
- Coś mi nie pozwala tak
po prostu sobie pójść… - powiedziałam nie przestając patrzeć na usta Petera.
Z jednej strony tak bardzo
pragnęłam poczuć ich smak, ale z drugiej obawiałam się, że jeśli nasze wargi
się ze sobą połączą to na jednym pocałunku na dobranoc na pewno się nie
skończy.
- Ciekaw jestem, co to
takiego… - odparł mulat jeszcze ciszej niż wcześniej.
Jego usta były już tak
blisko moich, że czułam na moich wargach jego oddech. Nie zdążyłam
odpowiedzieć, nie miałam czasu na żadną reakcję, bo mężczyzna zaczął kraść moje
pocałunki jeden po drugim. Krótkie, zachłanne muśnięcia z czasem zamieniły się
w namiętne, niekończące się pieszczoty.
- Może wejdziesz na górę?
– spytałam, łapiąc oddech między kolejnymi pocałunkami. Brunet nie chcąc
rozdzielać naszych ust mruknął tylko na wpół słyszalne „yhym”.
Odpychając się od ściany
do ściany, przemierzaliśmy niebywale długą klatkę schodową. W końcu z
nabrzmiałymi od nieustających pocałunków ustami znaleźliśmy się pod drzwiami
mojego mieszkania. Peter stał za mną i trzymając swoje dłonie na moich biodrach
całował moją szyję. Trzęsącymi się rękoma szukałam w torebce kluczy, ale
oczywiście jak na złość nie potrafiłam ich znaleźć. Kiedy wreszcie udało mi się
otworzyć drzwi, wpadliśmy do środka, ale myślenie zdecydowanie zostało na
zewnątrz.
* * *
Jest i pierwszy rozdział. Czytajcie. Komentujecie. Piszcie, co myślicie. Chce wiedzieć co się dzieje w waszych głowach.
Kocham najmocniej ♥
Kocham najmocniej ♥
Wróciłam i od razu czekała na mnie urocza niespodzianka.
OdpowiedzUsuńBędzie chaotycznie, ale nie masz nic przeciwko, prawda?
W życiu bym się nie spodziewała, że Bruno. Nie, znowu mój zmysł jasnowidza mnie myli. To smutne. Bruno, Bruno, Bruno. W sumie, to nie wiem, co ja do niego czuję. Ostatnio polubiłam jego piosenki, to dzięki Tobie, wiesz?
Bruno i ... no właśnie. I kto. Znowu się dowiemy na końcu? Klaudio, zlituj się!
Początek znajomości w Twoim stylu, ale ja lubię Twój styl.
no, ja już lepiej nie napiszę nic.
No tylko, że Cię kocham.
Kocham <3
*.* Kocham to jak piszesz. Twoje opowiadania są cudowne. Nie mogę się doczekac następnego napewno cudownego rozdziału. <3
OdpowiedzUsuńKocham. Vanilla ;*
Jaka niespodzianka! Szczerze miałam nadzieje że bohaterem znów będzie ktoś z 1D ale Bruno? Bardzo mi sie to podoba! :D Kochana to jak piszesz... nie moge się naczytać. Chcę więcej i więcej i mam nadzieje że z wakacjami które już nadchodzą będziesz częściej dodawała. Bardzo podoba mi się akcja. To z poranną kawą było na prawdę genialne zresztą... wszystko tu jest genialne! No ale teraz życzę ci weny i dodawaj jak najszybciej! U mnie na horanowelove.blogspot.com nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział : c ale mam nadzieje że nie zostawisz mnie :) Kocham cię no i posyłam całusy! Twoja Natalia <3
OdpowiedzUsuńHah, Bruno. Przyzwyczaiłam się, że para pierwszego dnia znajomości tylko rozmawia, ale twój pomysł był zdecydowanie ciekawszy. Podoba mi się, uwielbiam Twój styl pisania.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn,
GUN <3
Ale ty pięknie piszesz! Potrafisz tak opisać niektóre sytuacje, że ja czuje się jakbym tam była i to wszystko widziała. Świetnie się czyta historie przez ciebie napisane. Serio, normalnie ci zazdroszczę. A co do fabuły to przewidywalnie, ale tak ładnie napisane, że zostało wybaczone :D Przepięknie! @Firthowna
OdpowiedzUsuńOjoj, na początek przepraszam że czytam dopiero dziś ale naprawdę nie miałam czasu. Cały weekend zajmuję się dzieckiem siostry ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że się nie gniewasz ;*
To teraz tak, bardzo ale to naprawdę bardzo się cieszę że dodałaś nowy rozdział. Jest naprawdę wspaniały! Różni się od twojego poprzedniego opowiadania ale podoba mi się :)
Ta słodka dziewczęca niezdarność, tajemniczy nieznajomy... Wspaniałe! <3 Bardzo jestem ciekawa co tam jeszcze dla nas szykujesz i co planujesz.
Z niecierpliwością czekam na rozdziałek II <3
KOCHAM,
Sami <3
Cudny rozdział;) a zakończenie :D hehe super ,hehe na początku myślałam że to Harry :D a tu Bruno nieźle się rozkręca :) nie moge doczekać się nowego rozdziału:* @natalia17K
OdpowiedzUsuńCześć. Przeczytałam opublikowane dotychczas posty. Szczerze powiedziawszy szablon wzbudził we mnie jakieś sceptyczne nastawienie, nie do końca wiem dlaczego. Graficzna oprawa jest spójna, sądzę więc, że to bardziej osobiste upodobania, nie przepadam za szarościami. W moich ocenach zazwyczaj właśnie tą część dostaję do opracowania, ale biorąc pod uwagę, że jestem tu komentującą skreślę kilka słów o fabule. Zwracam się do autorki, że jest to moja subiektywna opinia, niepoparta doświadczeniem w ocenianiu pod kątem języka, czy rozwoju akcji. Tutaj pewnie dorzuci coś od siebie Michał, Kamila, RoboKop_TM, Babeczka, Bodzio, Borówka, czy Cookie, która jakby nie patrząc Nas tu zebrała. (Ludzie, nie wiem kto ma listę, ale odchaczyć mi ten adres, żebym mogła nabić na licznik, z góry dzięki). Mimo to mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, a moja opinia nie wpłynie na status bloga. Do rzeczy. Zdecydowanie dużym plusem jest, że nie dopatrzyłam się błędów ortograficznych, czy interpunkcyjnych, wydaje mi się, że sprawdzasz jak piszesz i w jakimś stopniu szanujesz czytelnika. Jeżeli chodzi o treść: sposób w jaki piszesz wzbudza zainteresowanie, przedstawiasz wydarzenia plastycznie, sama tematyka to nie do końca moja bajka, ale na pewno pozycja do której wskoczę w wolnej chwili. Z mojej strony to tyle. Jeżeli masz jakieś pytania odnośnie komentarza, najlepiej pisz do szefowej i zaznacz, że chodzi o mój komentarz. Powodzenia w dalszym tworzeniu. Bombori_XD
OdpowiedzUsuńPo pierwsze dziękuję za komentarz. Tym bardziej, że sama piszesz, że tematyka nie do końca w Twoim guście. I owszem, rozdziały sprawdzane zawsze po dziesięć razy zanim zostaną pokazane reszcie. To dla mnie ważne. :) Miło będzie jeśli kiedyś jeszcze w przyszłości skrobniesz kilka słów.
UsuńBuziaki. ;)
Okej, to jestem, a tu same baby, no ale nic, nie uprzedzmy się. To by się trza przywitać: "Joł". No i coś skrobnąć: Bohaterowie są ludzcy... dla mnie cool; Dopiero się zaczyna, a mamy dość pokazną paletę cech, nieściągniętych z kosmosu... dla mnie cool; Długość: nie cztery zdania na krzyż, ani bezlistosny tasiemiec... dla mnie cool. Podsumowując jest cool. Wpadnę jeszcze zobaczyć, jak to pójdzie dalej, z sugestii (czy je chcesz czy nie i tak zawsze się odzywać w tym departamencie) Trochę pod jedną publikę pisane i to drażni, no ale może taki był Twój zamysł. (P.S. Listę ma Michał Bejbe, a cioł nie ma teraz I-tu, lepiej dzwoń, albo znowu będziesz w tyle). Pewnie napiszę jak opo się skończy, ale pewnie zaglądnę. Jak na obyczajówkę, nie ma tragedii, ale ngoi się dupy trzymają. Narazka. RoboKop_TM
OdpowiedzUsuńOdważny wkraczać tak między same kobiety. Błogosławiony między niewiastami bym powiedziała. Cieszę się bardzo, że jest... cool. ;D Ah, no i fajnie, że nogi się dupy trzymają. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś dowiem się co myślisz. ;)
UsuńBuziaki. ;)
No zdecydowanie kawa dla mnie do śniadanka, ten Twój blog Klaudia. Very nice! <3 Fabuła po prostu słudziutka, dla mnie szybka, ale słodziutka, totalnie trafiło mi w guścik. Robcio kochanie, od kiedy Ci to przeszkadza, poza tym to uroczy utwór. Jestem po prostu oczarowana! Kawaii, Sweet, Słodzitkie i borówka na czubku. Dla mnie bomba, Kochciam i pozdrawiam, całusy Borówka ;) By the way, masz jakieś ilustracje do tego na DeviantART-ie? Chętnie bym sobie obejrzała, jeśli tak nie zapomnij poinformować, przy następnym rozdziale słodziutka, całuję :P
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że trafiło w guścik! Miło, miło, miło! ♥ Mam nadzieję, że reszta również Cię oczaruje. :)
UsuńA ilustracji żadnych nie ma, więc no.
Buziaki. :)
End ajm in, łoc ap pipyl? Borówka mi wysłała zlecenie, ale ta biczka znowu szybsza. Klaudia absolutnie masz talent, jak dla mnie za mało pikanterii, ale może Cię to drażni, czy czekasz do nastepnych rozdziałów, ja nie mam żadnych zastrzeżeń, choć może punkt widzenia innej osoby byłby odświeżający. Jak dla mnie to piszesz bardzo przyzwoicie, brakuje mi tu trochę przeszłości od tej bohaterki, kimkolwiek jest, niech na razie się nazywa Polka, bo lubię wiedzieć co ukształtowało zachowanie danych postaci. No ale może jeszcze będzie, a jeśli nie to może pomyśl o jakimś dodatku, co? Na pewno wpadnę w piątek, a i bardzo fajny szablon, gdzie zamawiałaś? Daj znać, jeśli znajdziesz czas. 3maj się, Kamila.
OdpowiedzUsuńZa mało pikenterii? Mam nadzieję, że poczekasz cierpliwie do następnych rozdziałów. ;> Głównie jednak skupiam się na tym co jest, a nie na tym co było. To, co jest przed bohaterką zdecydowanie przyćmiewa jej przeszłość. ;D
UsuńA link do strony z szablonem u góry po prawej stronie. :)
No, to do piątku, tak?
Dzięki, buziaki ;*
Jest i ja jestem. On na czas (bo Twój), ja troszkę spóźniona. Rozdział też Twój, a ja uwielbiam Cię całą, więc nie trudno się domyślić, że jest dla mnie piękny i ważny.
OdpowiedzUsuńBruna bym się nigdy nie spodziewała. Aż się walnęłam mocno w głowę. Byłam pewna, że chodzi o Zayna lub Harry’ego. Znów przechytrzyłaś mnie z tytułem.
Akcja w Twoim stylu (który oczywiście uwielbiam i nie to, że Ci słodzę, co złego to nie ja). I wręcz rozpływam się jak gorąca czekolada i nie wiem co mam wyksztusić. „wpadliśmy do środka, ale myślenie zdecydowanie zostało na zewnątrz.” To będzie prześladować mnie do końca życia.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej w ogóle nie miałam czasu.. Ehh.. okay... Wciągnęło mnie inne opowiadanie, które musiałam nadrobić xD ale teraz jestem na bieżąco, więc o to i przeczytałam Twój rozdzialik xD (woow.. długa zapowiedź jak na mnie haha)
OdpowiedzUsuń___________________________________________________________________Świetne to jest! Dopiero 1 rozdział a mnie już wciągnęło, zafascynowało, hmmm.... jest cudownie! lovelovelove^^
+ PROLOG: brak.mi.słów./wyszedł Ci idealnie <3
całuski :**