piątek, 7 czerwca 2013

1. Never had much faith in love or miracles

Pierwsze kroki stawiane przeze mnie w Nowym Jorku nie były łatwe. Dwudziestoletnia dziennikarka, pisząca dla jednego z nowojorskich brukowców – tak, to ja.
Życie w małym mieszkanku na piątym piętrze budynku pozbawionego windy. Nowe otoczenie, nowa praca i co najważniejsze – nowi ludzie. Przez pierwsze dni dosyć mocno mnie to przytłaczało. Wszystko zaczęło się układać, kiedy w końcu poznałam kilka miłych osóbek i zaczęłam spędzać wieczory poza domem.
Nowy Jork jest podobno miastem spełniających się marzeń. Mimo, że nie wierzę w bajki, miałam nadzieję, że i mnie dosięgnie odrobina magii tego miejsca.
W końcu na dobre zadomowiłam się w metropolii. Po miesiącu spędzonym w otoczeniu wszechobecnych drapaczy chmur, wmieszana w panujący tu kulturowy koktajl chyba przestałam już wierzyć, że może mnie spotkać coś niezwykłego, magicznego.
Ot, miasto jak każde inne, w którym dzień po dniu toczyło się moje nieskomplikowane życie.

Codziennie w drodze do pracy wstępowałam do niewielkiej kawiarni, w której serwowano najpyszniejsze na świecie latte. Wczesnowiosenna pogoda nie rozpieszczała – chłodny wiatr i zachmurzone niebo nie zachęcały do spacerów.
Jak zwykle roztrzepana, wpadłam do niewielkiego lokalu, wpuszczając ze sobą podmuch zimnego powietrza. Przez ramię przewiesiłam wielką, czarną torbę, a narzucona na szyję chusta bezwładnie wisiała tuż przy mojej klatce piersiowej. Przeczesałam palcami rozczochrane włosy, po czym stanęłam posłusznie w kolejce, czekając aż ktoś przyjmie moje zamówienie.
Rozejrzałam się wokół, mimo że wnętrze kawiarni znałam już bardzo dobrze. Przy jednym ze stolików siedział młody mężczyzna. Spojrzał na mnie spod niewielkiego ronda ciemnoszarego kapelusza. Miał piękne duże oczy, a spod nakrycia głowy wystawały kosmyki ciemnych kręconych włosów.
- Co podać? – usłyszałam głos kasjerki i momentalnie odwróciłam wzrok od bruneta.
- Dużą latte, proszę – odparłam niemal nie myśląc nad tym, co mówię.
Wciąż stałam przy ladzie i czekałam aż ktoś postawi przede mną duży papierowy kubek. Walczyłam sekundę z samą sobą żeby nie patrzeć w stronę stolika mężczyzny. Przegrałam. Moje źrenice ponownie zwróciły się w jego stronę. Niemal natychmiast wyczuł, że go obserwuję. Podniósł wzrok znad gazety i posłał mi słodki uśmiech. Próbowałam odwzajemnić gest i unieść kąciki ust, ale wzrok bruneta był tak hipnotyzujący, że nie byłam pewna czy miałam nad sobą jeszcze jakąś kontrolę.
Kiedy tylko obsługująca mnie dziewczyna postawiła przede mną zamówiony napój, natychmiast zgarnęłam go z lady i ruszyłam do wyjścia. Chciałam ostatni raz spojrzeć w stronę mężczyzny. To nie był najlepszy pomysł.
- Patrz pod nogi! – syknął jakiś gruby facet tuż przy wejściu, a ja zobaczyłam jak po moim płaszczu spływa gorąca kawa. To, czego nie wylałam na siebie rozlało się na podłogę.
Zacisnęłam zęby i poczułam jak na mojej twarzy maluje się płomienny rumieniec. Wrzuciłam pusty kubek do kosza i niemal wybiegłam z kawiarni. Nie miałam już czasu żeby czekać na kolejną kawę. Poza tym byłam przekonana, że brunet musiał się nieźle uśmiać z mojego roztrzepania.
Przystanęłam na całkiem pustym jak na Nowy Jork chodniku i próbowałam chusteczką chociaż w minimalnym stopniu zetrzeć z jasnego płaszcza brązową plamę. Bezskutecznie.
Kiedy tak stałam, walcząc z ciemnymi naciekami, pod mój nos ktoś podstawił kolejny kubek napoju. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że stoi przede mną ciemnooki brunet z kawiarni. Wpatrywał się we mnie swoimi ciemnymi jak ziarna kawy tęczówkami.
- Proszę – powiedział przyjemnie brzmiącym głosem.
Wzięłam do ręki kubek, ale nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa. Mężczyzna oprócz kawy obdarował mnie jeszcze szerokim uśmiechem, po czym po prostu odszedł. Jak gdyby nigdy nic ruszył przed siebie.
Stałam tak jeszcze chwilę, próbując zrozumieć, co się właśnie stało. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał na to, że już jestem spóźniona. Kurczowo ściskając w ręce papierowy kubek wypełniony ciepłym napojem pobiegłam do redakcji. Cały dzień prześladowało mnie spojrzenie przystojnego nieznajomego.
Stukając w klawiaturę, co jakiś czas sięgałam po kawę. Dopiero kiedy kubek był już pusty zauważyłam, że jest na nim napisany numer telefonu.
Długo wpatrywałam się w ciąg cyfr nakreślonych na papierowym naczyniu. Zastanawiałam się, co powinnam z nim zrobić. Postanowiłam wybrać chyba najbezpieczniejszą ze wszystkich opcji. Wyjęłam telefon i wysłałam na numer nieznajomego krótką wiadomość.
„Dziękuję za uratowanie życia. :) Mogę Ci się jakoś odwdzięczyć?”
Niemal trzęsącym się palcem wcisnęłam przycisk „wyślij”. Odłożyłam sprzęt na biurko i wróciłam do pracy. Mimowolnie mój wzrok co chwila lądował na aparacie. Nie chciałam się przyznać do tego nawet przed samą sobą, ale czekałam, ba! Ja wyczekiwałam odpowiedzi. Po kilkudziesięciu minutach zapomniałam już o wysłanej wiadomości. Pogodziłam się z myślą, że po prostu wygłupiłam przed nieznajomym.
Kiedy artykuł był już skończony, wsparłam głowę na oparciu wygodnego fotela i wpatrywałam się w sufit. Brzęczenie pozostawionego na biurku telefonu skutecznie wyrwało mnie z zamyślenia. Nowa wiadomość.
„Jeśli chcesz uratować moje życie, to wpadnij do tej kawiarni dziś wieczorem.”
Na mojej twarzy, w sumie nie wiadomo czemu, zaczął malować się wielki uśmiech. Z każdą kolejną literką, którą wystukiwałam na telefonie moje tętno nieznacznie się podnosiło.
O szesnastej wreszcie opuściłam redakcję i szybkim krokiem udałam się do swojego mieszkania. Bez pośpiechu zaczęłam doprowadzać się do porządku. Na początek długi, ciepły prysznic, potem coś przekąsiłam, bez celu pokręciłam się po mieszkaniu. Nareszcie zabrałam się włosy, makijaż, a potem już tylko niekończący się przegląd szafy. 
W końcu ruszyłam w stronę kawiarni. Moja ekscytacja wzrastała, im bliżej celu się znajdowałam. Weszłam do środka i uważnie rozejrzałam się po niewielkim lokalu. Ciemnookiego bruneta ani śladu. Zerknęłam na zegarek.
Przecież spóźniłam się tylko pięć minut, niemożliwe żeby sobie poszedł - pomyślałam.
Cichy głosik w mojej głowie informował mnie, że może wcale go tu nie było, że może to był tylko żart. Do dalszych przemyśleń już całe szczęście nie doszło.
- Czekasz na kogoś? – usłyszałam za sobą ciekawie brzmiący męski głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam poznanego dzisiaj rano mężczyznę. Nie wiem czy „poznany” to właściwe słowo. Przecież nie wiedziałam nawet jak ma na imię. Nie wiedziałam o nim nic, prócz tego, że ma naprawdę piękne oczy i uroczy uśmiech. Stał teraz przede mną, nieśmiało się uśmiechając.
- Tak. Umówiłam się z kimś – odpowiedziałam szczerząc się jak nienormalna. Nieśmiały uśmiech bruneta stał się szerszy, bardziej radosny i zdecydowanie pewniejszy.
- Nie miałem się okazji jeszcze przedstawić, jestem Peter, ale wszyscy nazywają mnie Bruno – mówiąc to, mężczyzna wyciągnął w moją stronę dłoń. Odwzajemniłam uścisk i zdradziłam mu swoje imię.
Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy przy jednym z małych stolików, ale później stwierdziliśmy, że pogoda pozwala na wieczorny spacer. Przemierzaliśmy oświetlony latarniowym światłem Nowy Jork, rozmawiając o wszystkim po kolei. Dowiedziałam się, że Peter zajmuje się muzyką – pisze teksty, komponuje. Przy jego sposobie na życie mój wydawał mi się niebywale nudny, ale nie mogłam się wymigać od opowieści o swoim życiu.
- Czekaj… czyli pochodzisz z Polski, tam się wychowałaś, studiowałaś, a teraz nagle ni stąd ni zowąd jesteś w Nowym Jorku? – zapytał mężczyzna, kiedy w końcu pogubił się w moim toku myślenia.
- W Nowym Jorku rzeczywiście znalazłam się trochę przypadkiem. Natrafiłam kiedyś konkurs na reportaż, w którym nagrodą była praca w nowojorskiej gazecie. Z nudów wysłałam swoje zgłoszenie… i oto jestem! – zaśmiałam się.
Tego wieczoru śmiałam się jeszcze wiele razy. Czas spędzony z Peterem mijał mi niebywale szybko. Z każdą godziną czułam, ze znam go coraz lepiej, że coraz więcej o nim wiem.
Kiedy zrobiło się naprawdę późno mężczyzna odprowadził mnie pod drzwi zamieszkałego przeze mnie budynku. Staliśmy naprzeciwko siebie i żadne z nas nie miało najmniejszej ochoty ruszać się z miejsca.
- I co teraz? – po cichu zapytał mnie mulat, po czym poczułam jak zaczyna splatać ze sobą nasze dłonie.
- Teraz, jak przystało na dobrze wychowaną damę, powinnam podziękować ci za mile spędzony wieczór, dać buziaka w policzek i grzecznie udać się do swojego mieszkania.
- To na co czekasz? – powiedział brunet i zbliżył swoją twarz niebezpiecznie blisko mojej.
- Coś mi nie pozwala tak po prostu sobie pójść… - powiedziałam nie przestając patrzeć na usta Petera.
Z jednej strony tak bardzo pragnęłam poczuć ich smak, ale z drugiej obawiałam się, że jeśli nasze wargi się ze sobą połączą to na jednym pocałunku na dobranoc na pewno się nie skończy.
- Ciekaw jestem, co to takiego… - odparł mulat jeszcze ciszej niż wcześniej.
Jego usta były już tak blisko moich, że czułam na moich wargach jego oddech. Nie zdążyłam odpowiedzieć, nie miałam czasu na żadną reakcję, bo mężczyzna zaczął kraść moje pocałunki jeden po drugim. Krótkie, zachłanne muśnięcia z czasem zamieniły się w namiętne, niekończące się pieszczoty.
- Może wejdziesz na górę? – spytałam, łapiąc oddech między kolejnymi pocałunkami. Brunet nie chcąc rozdzielać naszych ust mruknął tylko na wpół słyszalne „yhym”.
Odpychając się od ściany do ściany, przemierzaliśmy niebywale długą klatkę schodową. W końcu z nabrzmiałymi od nieustających pocałunków ustami znaleźliśmy się pod drzwiami mojego mieszkania. Peter stał za mną i trzymając swoje dłonie na moich biodrach całował moją szyję. Trzęsącymi się rękoma szukałam w torebce kluczy, ale oczywiście jak na złość nie potrafiłam ich znaleźć. Kiedy wreszcie udało mi się otworzyć drzwi, wpadliśmy do środka, ale myślenie zdecydowanie zostało na zewnątrz. 


* * *
Jest i pierwszy rozdział. Czytajcie. Komentujecie. Piszcie, co myślicie. Chce wiedzieć co się dzieje w waszych głowach.
Kocham najmocniej ♥

17 komentarzy:

  1. Wróciłam i od razu czekała na mnie urocza niespodzianka.
    Będzie chaotycznie, ale nie masz nic przeciwko, prawda?
    W życiu bym się nie spodziewała, że Bruno. Nie, znowu mój zmysł jasnowidza mnie myli. To smutne. Bruno, Bruno, Bruno. W sumie, to nie wiem, co ja do niego czuję. Ostatnio polubiłam jego piosenki, to dzięki Tobie, wiesz?
    Bruno i ... no właśnie. I kto. Znowu się dowiemy na końcu? Klaudio, zlituj się!
    Początek znajomości w Twoim stylu, ale ja lubię Twój styl.
    no, ja już lepiej nie napiszę nic.
    No tylko, że Cię kocham.
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. *.* Kocham to jak piszesz. Twoje opowiadania są cudowne. Nie mogę się doczekac następnego napewno cudownego rozdziału. <3
    Kocham. Vanilla ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka niespodzianka! Szczerze miałam nadzieje że bohaterem znów będzie ktoś z 1D ale Bruno? Bardzo mi sie to podoba! :D Kochana to jak piszesz... nie moge się naczytać. Chcę więcej i więcej i mam nadzieje że z wakacjami które już nadchodzą będziesz częściej dodawała. Bardzo podoba mi się akcja. To z poranną kawą było na prawdę genialne zresztą... wszystko tu jest genialne! No ale teraz życzę ci weny i dodawaj jak najszybciej! U mnie na horanowelove.blogspot.com nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział : c ale mam nadzieje że nie zostawisz mnie :) Kocham cię no i posyłam całusy! Twoja Natalia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hah, Bruno. Przyzwyczaiłam się, że para pierwszego dnia znajomości tylko rozmawia, ale twój pomysł był zdecydowanie ciekawszy. Podoba mi się, uwielbiam Twój styl pisania.
    Czekam na nn,
    GUN <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale ty pięknie piszesz! Potrafisz tak opisać niektóre sytuacje, że ja czuje się jakbym tam była i to wszystko widziała. Świetnie się czyta historie przez ciebie napisane. Serio, normalnie ci zazdroszczę. A co do fabuły to przewidywalnie, ale tak ładnie napisane, że zostało wybaczone :D Przepięknie! @Firthowna

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojoj, na początek przepraszam że czytam dopiero dziś ale naprawdę nie miałam czasu. Cały weekend zajmuję się dzieckiem siostry ;)
    Mam nadzieję że się nie gniewasz ;*
    To teraz tak, bardzo ale to naprawdę bardzo się cieszę że dodałaś nowy rozdział. Jest naprawdę wspaniały! Różni się od twojego poprzedniego opowiadania ale podoba mi się :)
    Ta słodka dziewczęca niezdarność, tajemniczy nieznajomy... Wspaniałe! <3 Bardzo jestem ciekawa co tam jeszcze dla nas szykujesz i co planujesz.
    Z niecierpliwością czekam na rozdziałek II <3

    KOCHAM,
    Sami <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny rozdział;) a zakończenie :D hehe super ,hehe na początku myślałam że to Harry :D a tu Bruno nieźle się rozkręca :) nie moge doczekać się nowego rozdziału:* @natalia17K

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć. Przeczytałam opublikowane dotychczas posty. Szczerze powiedziawszy szablon wzbudził we mnie jakieś sceptyczne nastawienie, nie do końca wiem dlaczego. Graficzna oprawa jest spójna, sądzę więc, że to bardziej osobiste upodobania, nie przepadam za szarościami. W moich ocenach zazwyczaj właśnie tą część dostaję do opracowania, ale biorąc pod uwagę, że jestem tu komentującą skreślę kilka słów o fabule. Zwracam się do autorki, że jest to moja subiektywna opinia, niepoparta doświadczeniem w ocenianiu pod kątem języka, czy rozwoju akcji. Tutaj pewnie dorzuci coś od siebie Michał, Kamila, RoboKop_TM, Babeczka, Bodzio, Borówka, czy Cookie, która jakby nie patrząc Nas tu zebrała. (Ludzie, nie wiem kto ma listę, ale odchaczyć mi ten adres, żebym mogła nabić na licznik, z góry dzięki). Mimo to mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, a moja opinia nie wpłynie na status bloga. Do rzeczy. Zdecydowanie dużym plusem jest, że nie dopatrzyłam się błędów ortograficznych, czy interpunkcyjnych, wydaje mi się, że sprawdzasz jak piszesz i w jakimś stopniu szanujesz czytelnika. Jeżeli chodzi o treść: sposób w jaki piszesz wzbudza zainteresowanie, przedstawiasz wydarzenia plastycznie, sama tematyka to nie do końca moja bajka, ale na pewno pozycja do której wskoczę w wolnej chwili. Z mojej strony to tyle. Jeżeli masz jakieś pytania odnośnie komentarza, najlepiej pisz do szefowej i zaznacz, że chodzi o mój komentarz. Powodzenia w dalszym tworzeniu. Bombori_XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze dziękuję za komentarz. Tym bardziej, że sama piszesz, że tematyka nie do końca w Twoim guście. I owszem, rozdziały sprawdzane zawsze po dziesięć razy zanim zostaną pokazane reszcie. To dla mnie ważne. :) Miło będzie jeśli kiedyś jeszcze w przyszłości skrobniesz kilka słów.
      Buziaki. ;)

      Usuń
  9. Okej, to jestem, a tu same baby, no ale nic, nie uprzedzmy się. To by się trza przywitać: "Joł". No i coś skrobnąć: Bohaterowie są ludzcy... dla mnie cool; Dopiero się zaczyna, a mamy dość pokazną paletę cech, nieściągniętych z kosmosu... dla mnie cool; Długość: nie cztery zdania na krzyż, ani bezlistosny tasiemiec... dla mnie cool. Podsumowując jest cool. Wpadnę jeszcze zobaczyć, jak to pójdzie dalej, z sugestii (czy je chcesz czy nie i tak zawsze się odzywać w tym departamencie) Trochę pod jedną publikę pisane i to drażni, no ale może taki był Twój zamysł. (P.S. Listę ma Michał Bejbe, a cioł nie ma teraz I-tu, lepiej dzwoń, albo znowu będziesz w tyle). Pewnie napiszę jak opo się skończy, ale pewnie zaglądnę. Jak na obyczajówkę, nie ma tragedii, ale ngoi się dupy trzymają. Narazka. RoboKop_TM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odważny wkraczać tak między same kobiety. Błogosławiony między niewiastami bym powiedziała. Cieszę się bardzo, że jest... cool. ;D Ah, no i fajnie, że nogi się dupy trzymają. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś dowiem się co myślisz. ;)
      Buziaki. ;)

      Usuń
  10. No zdecydowanie kawa dla mnie do śniadanka, ten Twój blog Klaudia. Very nice! <3 Fabuła po prostu słudziutka, dla mnie szybka, ale słodziutka, totalnie trafiło mi w guścik. Robcio kochanie, od kiedy Ci to przeszkadza, poza tym to uroczy utwór. Jestem po prostu oczarowana! Kawaii, Sweet, Słodzitkie i borówka na czubku. Dla mnie bomba, Kochciam i pozdrawiam, całusy Borówka ;) By the way, masz jakieś ilustracje do tego na DeviantART-ie? Chętnie bym sobie obejrzała, jeśli tak nie zapomnij poinformować, przy następnym rozdziale słodziutka, całuję :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się cieszę, że trafiło w guścik! Miło, miło, miło! ♥ Mam nadzieję, że reszta również Cię oczaruje. :)
      A ilustracji żadnych nie ma, więc no.
      Buziaki. :)

      Usuń
  11. End ajm in, łoc ap pipyl? Borówka mi wysłała zlecenie, ale ta biczka znowu szybsza. Klaudia absolutnie masz talent, jak dla mnie za mało pikanterii, ale może Cię to drażni, czy czekasz do nastepnych rozdziałów, ja nie mam żadnych zastrzeżeń, choć może punkt widzenia innej osoby byłby odświeżający. Jak dla mnie to piszesz bardzo przyzwoicie, brakuje mi tu trochę przeszłości od tej bohaterki, kimkolwiek jest, niech na razie się nazywa Polka, bo lubię wiedzieć co ukształtowało zachowanie danych postaci. No ale może jeszcze będzie, a jeśli nie to może pomyśl o jakimś dodatku, co? Na pewno wpadnę w piątek, a i bardzo fajny szablon, gdzie zamawiałaś? Daj znać, jeśli znajdziesz czas. 3maj się, Kamila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mało pikenterii? Mam nadzieję, że poczekasz cierpliwie do następnych rozdziałów. ;> Głównie jednak skupiam się na tym co jest, a nie na tym co było. To, co jest przed bohaterką zdecydowanie przyćmiewa jej przeszłość. ;D
      A link do strony z szablonem u góry po prawej stronie. :)
      No, to do piątku, tak?
      Dzięki, buziaki ;*

      Usuń
  12. Jest i ja jestem. On na czas (bo Twój), ja troszkę spóźniona. Rozdział też Twój, a ja uwielbiam Cię całą, więc nie trudno się domyślić, że jest dla mnie piękny i ważny.
    Bruna bym się nigdy nie spodziewała. Aż się walnęłam mocno w głowę. Byłam pewna, że chodzi o Zayna lub Harry’ego. Znów przechytrzyłaś mnie z tytułem.
    Akcja w Twoim stylu (który oczywiście uwielbiam i nie to, że Ci słodzę, co złego to nie ja). I wręcz rozpływam się jak gorąca czekolada i nie wiem co mam wyksztusić. „wpadliśmy do środka, ale myślenie zdecydowanie zostało na zewnątrz.” To będzie prześladować mnie do końca życia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej w ogóle nie miałam czasu.. Ehh.. okay... Wciągnęło mnie inne opowiadanie, które musiałam nadrobić xD ale teraz jestem na bieżąco, więc o to i przeczytałam Twój rozdzialik xD (woow.. długa zapowiedź jak na mnie haha)
    ___________________________________________________________________Świetne to jest! Dopiero 1 rozdział a mnie już wciągnęło, zafascynowało, hmmm.... jest cudownie! lovelovelove^^
    + PROLOG: brak.mi.słów./wyszedł Ci idealnie <3

    całuski :**

    OdpowiedzUsuń

Każde słowo motywuje, pamiętaj. ♥